wtorek, 14 czerwca 2011

dzień dybry


nie mylić z dobrym, chociaż w sumie nie wiem jaki się okaże
jak na razie jest średni, Z rozpoczął dzien o 4.30 i aktualnie śpi, a ja nie śpię bo gotuje obiad - pomidorówka mniam mniam
ostatnio wychodzi mi bardzo dobra, a to dzięki przecierowi z rossmana, polecam, nie jest kwaśny,
w sam raz
a jak chłopina wstanie to chyba pojedziemy gdzieś sobie, może na basen nowy otwarty ci warto go zwiedzić nie drogi podobno jest
a może do sklepu ikea bo mamy jeszcze bony do wykorzystania, taaa, o ile to jeszcze ważne
albo nigdzie jak zwykle, bo nie będzie mi się chciało :)
przysypiam, znalazłam puszkę coli (?) ciekawe czyja, nieważne, teraz moja, może mnie na nogi nieco postawi
jestem przerażona zbliżającymi się wakacjami, normalnie jak pójdą do szkół to przez pół dnia mi nikt nad głową nie brzęczy i mamy z Z nieustające wakacje, ech, no ale co zrobić
chwila przerwy - odlałam makaron
i idę na chwilę się walnąć koło chłopca

a jako ilustrację do dzisiejszego posta wybrałam zdjęcie pugilaresu na szydełka, bardzo wygodna sprawa, na druty tez taki mam, ale nie mogę zlokalizować zdjęcia, wkleję kiedy indziej :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz