środa, 29 sierpnia 2012

czy to już aby koniec wakacji?

ufff, jeszcze sierpień, jakoś szybko mi te wakacje zleciały na nicnierobieniu, w sensie nie szyciu ofc, bo tak zupełnie nicnierobienia nie doświadczyłam, a szkoda, no cóż dzieci kiedyś dorosną, ja się dorobię i będę wypoczywać ;)
mam katar, zapchane zatoki, to powoduje, że czuję się jakbym dostała czymś ciężkim w łeb i ciężko mi się za coś zabrać, a czas najwyższy, koniec laby, pusto w kieszeni, a wrzesień to chyba dla każdego rodzica dzieci w wieku szkolnym miesiąc mega wydatków

Byłam u wód. To znaczy na wyjeździe zagranicznym (Węgry) namiotowym ciepłobasenowym z całą familią. Było całkiem fajnie pomimo iż nie jest to mój ulubiony sposób na spędzanie wolnego czasu, no ale cóż, nie jestem sama.
Biwakowanie bosko pomimo kilku niedogodności, np
butla gazowa, haha, nabiłam, a jakże, pamiętałam, ale nie sprawdziłam palnika, okazał się być popsuty buchając ogniem na 1m
materace dmuchane, sprawdziłam w domu jeden, działał, więc założyłam że pozostałe też są sprawne (nie do końca były), problem ten dotykał mnie tylko pośrednio jako, że ja spałam na karimatce (nienawidzę materacy dmuchanych)
wystarczająca ilość kubków - wyjeżdżając miałam, ale F zmywając sukcesywnie wytłukał to co się wytłuc dało
i kilka atrakcji w podobnym klimacie, ale bez większych problemów

co do nie szycia, to też nie do końca prawda, bo uszyłam bardzo ostatnio torbę młodzieżową dla mojego najstarszego syna, który występuje również w roli modela bez twarzy
Torba z fajnych spodni, były na prawdę ekstra, ale niestety rozmiar nawet na Fra za mały, czarna podszewka z czegośtam, a suwaki z topniejących suwakowych zapasów.
Simon zadowolony, już nawet wypróbował torbę na wycieczce do kina.





Odnośnie twarzy to skojarzyła mi się moja wczorajsza depilacja wąsika za pomocą wosku który trzeba zmywać oliwką dołączoną w pakiecie. Zabieg przeprowadzałam jednocześnie kąpiąc dziecko i konwersując z nim oczywiście, efekt był taki, że zapomniałam nalać oliwki na wacik. Zamiast czarnego wąsika miałam biały :) Dobrze, że udało się zmyć, bo bym chyba dalej niż na ogród nie wyszła.

wtorek, 14 sierpnia 2012

tęczowy mucic box

Dzizas, ja to jestem jednak stara już, skoro pamiętam takie hasła jak tęczowy music box, no trudno, nie będę się swojego wieku wypierać. Chociaż kiedy mam u swego boku tylko najmłodszą pociechę to czuję się młodo :) dla przypomnienia foto pociechy pociesznej


Foto z wakacji lipcowych, nawet słońca nieco uświadczyliśmy, co wspominam dzisiaj, bo za oknem szaro, ponuro i pada, pies kwęka, żeby z nim wyjść, kalosze przygotowane, ale nogi moje zamiast w nie wskoczyć twardo siedzą przed kompem. No oczywiście nie cały dzień :) jestem SAMA w domu (nie licząc zwierząt, znaczy zwierząt prawdziwych) i robię oczyszczanie przestrzeni z nagromadzonych i niepotrzebnych rzeczy.
Amadou i Mariam przygrywają i robota idzie sprawnie. Nie jest bez znaczenia nieobecność pomocnych rąk i osób którym wszystko jest potrzebne i wszystko się może przydać (ja w sumie tez mam ten gen, ale staram się go kontrolować).

w międzyczasie powróciłam do SlingShoes, mamy już metki, tadam:


I uszyłam kilka par butków z pięknego tęczowego polaru (stąd nawiązanie do programu muzycznego sprzed wieków). Kilka to trzynaście. Właśnie podliczyłam, mam nadzieję że to szczęśliwa trzynastka jest.




Te maciupkie na froncie to rozmiar dla lalki, śmieszne są :) Dla laki-fantoma do chustowania, teraz będą lale miały ciepło w nogi.



 Ale leje, pies musi poczekać bo nie należę do fanów jesiennej pogody. Chyba napalę w kominku, będzie przyjemniej. Koty też lubią kominek, no chłopcy też, ale jak już wspomniałam wcześniej jestem sama w domu (do jutra), to cudowny wypoczynek.