piątek, 19 września 2014

Linen my love

Czas przetworów, pierwsze 50 słoików przecieru pomidorowego za mną, następne 15 kilo czeka na swoja kolej, ale jak na razie garnki zajęte przez śliwki na czeko-śliwkę (śliwki, daktyle, kakao), pracowita sobota przede mną.

Tradycyjnie na początek mjuzik, ostatnio na okrągło słuchany w naszym domu :)



Torebki w większości lniane, len oczywiście ubraniowy, wyszukiwałam takie stuprocentowo lniane na wszelakich przecenach w tanich ciuszkach. Uzbierałam całkiem niezły zapas. 
Jedna torebka z kapy, takiej raczej grubej narzuty, narzuta była ogromna, ale niestety bardzo zniszczona, czego nie zauważyłam kupując i w sumie tylko jedna torbę udało się z niej uszyć.

Wszystkie torby mają zapięcia albo magnetyczne, albo na guzik, kieszonki w środku, a często również na zewnątrz. 
Kilimowy torebkowy tryptyk - tkanina jest tak naszyta, aby była dodatkowo kieszenią. Kilimy nie są mojej roboty, znalezione w tanim ofc :)

Zapraszam :)

Linen 1





Kapa





Linen 2





Linen 3





Linen 4





Linen 5





Linen 6





I na koniec też mjuzik. I to ten sam zespół :) chyba staję się wielbicielką pagan folku, teraz dla odmiany piosenka z nowej płyty, na początku nie podobała mi się wcale, ale teraz ją lubię. W przyszłą sobotę 27.09 Omnia gra koncert w stolicy. Chyba się wybierzemy :)




poniedziałek, 15 września 2014

szybki meldunek

zrobiłam sobie przedłużone wakacje co prawda od bloga chyba tylko, na ale zawsze coś.
Pisanie postów w moim przypadku rozkłada się na dni, tygodnie, mało wydajna w tej materii jestem.

Muzyka na zakończenie lata, chociaż u mnie za oknem lato nadal, oby jak najdłużej, bo jakoś łatwiej wtedy żyć.


Wskazane by było się trochę polansować wakacyjnymi fotosami, ale nie za bardzo mam czym, pomijając już moją sławną fotogeniczność :) nigdzie nie wzięłam aparatu, nie przyszło mi do głowy pstrykanie komórką, więc tylko to co w sieci udało mi się znaleźć, w kolejności zupełnie przypadkowej.

Moje stoisko na Festiwalu w  Wolimierzu - tak, tak, ta kolorowa plama na środku to mój quasi-profesjonalny stragan, z naciskiem na quasi, i to mocnym. Namiot nam się do auta już nie zmieścił, musiałby ktoś zostać w domu, a nie było chętnych. Ponieważ pogoda dopisała to daliśmy radę, co prawda gorąc momentami był upiorny :)



A tu prowadzę warsztaty z szycia, wyszło całkiem fajnie. Co prawda wygląda jakby Pio prowadził, ale to złudzenie, on był tylko moim kursantem :D


Tutaj jestem w otoczeniu synów :D


Stragan w Płocku na Reggaelandzie jakiś taki blady, bo i pogoda bardziej blada była, ale tu już namiot, który bardzo się przydał bo deszcz się pojawił. Muszę jakoś ten namiot poozdabiać, szyldzik zrobić, spersonalizować bardziej bo jakiś bezpłciowy się wydaje. Tu też familia i znajomi :)


i Pannonica w Barcicach, tutaj nawet nowe zupełnie fasony zabawek się nieco załapały :) któreś jeszcze mam i naszyłam kolejne, wiec wypada osobny post dla nich stworzyć. niebawem. I dla torebek lnianych (linen my new love).



to tak w skrócie, tyle ile mi się udało znaleźć / dostać (dzięki Amanitka :*)

Szyję. Aktualnie koty.
Ale mam całe hałdy materiałów na spodnie, polowałam podczas wakacji w swoich ulubionych tanich ciuszkach, szkoda, że to tak daleko ode mnie :) a z drugiej strony to może to i lepiej bo bym mnóstwo kasy tam przepuściła na nieustających wyprzedażach. Bo czasami ciężko przejść obojętnie obok czegoś absolutnie cudownego za 2 zł, co być może się przyda. A takich przecudownych co być może się przydadzą to mam dosłownie całe tony, tylko czasu zbyt mało na przerabianie :)

Ale aktualnie nie szyję tylko kończę blogowanie i  idę do pracy bardziej zarobkowej.
Miłego dnia :)