Czas przetworów, pierwsze 50 słoików przecieru pomidorowego za mną, następne 15 kilo czeka na swoja kolej, ale jak na razie garnki zajęte przez śliwki na czeko-śliwkę (śliwki, daktyle, kakao), pracowita sobota przede mną.
Tradycyjnie na początek mjuzik, ostatnio na okrągło słuchany w naszym domu :)
Torebki w większości lniane, len oczywiście ubraniowy, wyszukiwałam takie stuprocentowo lniane na wszelakich przecenach w tanich ciuszkach. Uzbierałam całkiem niezły zapas.
Jedna torebka z kapy, takiej raczej grubej narzuty, narzuta była ogromna, ale niestety bardzo zniszczona, czego nie zauważyłam kupując i w sumie tylko jedna torbę udało się z niej uszyć.
Wszystkie torby mają zapięcia albo magnetyczne, albo na guzik, kieszonki w środku, a często również na zewnątrz.
Kilimowy torebkowy tryptyk - tkanina jest tak naszyta, aby była dodatkowo kieszenią. Kilimy nie są mojej roboty, znalezione w tanim ofc :)
Zapraszam :)
Linen 1
Kapa
Linen 2
Linen 3
Linen 4
Linen 5
Linen 6
I na koniec też mjuzik. I to ten sam zespół :) chyba staję się wielbicielką pagan folku, teraz dla odmiany piosenka z nowej płyty, na początku nie podobała mi się wcale, ale teraz ją lubię. W przyszłą sobotę 27.09 Omnia gra koncert w stolicy. Chyba się wybierzemy :)