czwartek, 27 czerwca 2013

zapraszam zapraszam

W sobotę jestem na jarmarku w centrum miasta!
Już się zaczęłam stresować hajlajfem, gdzie ja z tą swoją przaśnością :/ 
no nic, czas mantrować: siedzimy czekamy będzie dobrze
Zapraszam serdecznie :)


A teraz to czym byłam zajęta przez ostatnie dni. Mega super kreatywne zajęcie - szycie chustek dla kolonistów :) Najpierw myśleliśmy o overlocku, ale on już ostatnio szwankował, więc w sumie trudno się dziwić, że ta bardzo przyjemna w dotyku poliestrowa tkaninka (chyba na flagi) zupełnie mu nie podeszła. I to zupełnie zupełnie zupełnie nie. A ja walczyłam ostro, nie poddawałam się długo, nawet wezwałam fachową pomoc. I nic, trzeba było stukać na maszynie zwykłej najzwyklejszej. 250 sztuk. Przy dwieście trzydziestej nawet zaczęło mi się podobać ;) pewnie widok ostro stopniałego stosu trójkątów i wizja rychłej zapłaty napawał mnie większym zapałem do pracy .
niedawno skończyłam i się chwalę :D
jednak kariera szwaczki nie dla mnie :)


Szymon przed chwilką robiąc zapiekanki westchnął: już niedługo matura. 
aha, rzeczywiście niedługo, czas zacząć się stresować

Moje najmłodsze dziecko dorasta w zaskakującym tempie. Któregoś popołudnia bawi się z ojcem w domu, budują z klocków. Nagle usłyszał z podwórka głosy Franka kolegów. Zerwał się, wybiegając z pokoju rzucił : idę, koledzy do MNIE przyszli  (przypominam, różnica wieku 11 lat)
strach się bać :D

Ten tydzień był ogólnie bardzo pracowity, udało nam się złożyć wnioski o nowe prawo jazdy. Po sześciu latach od zmiany adresu, juhu! W sumie nawet kolejka w wydziale komunikacji nie jest najgorsza. Jest coś o wiele bardziej potwornego, a mianowicie, zrobienie zdjęcia. Nie mam problemów z akceptacją swojego wyglądu, wydawało mi się, że zdążyłam się pogodzić nawet z brakiem fotogeniczności. Wydawało mi się, bo od dawna nie robiłam zdjęcia u fotografa. A nawet wzięłam ze sobą szczotkę do włosów, coby kłaki przylizać i pacnęłam coś na twarz, żeby zamaskować niedociągnięcia. Przeglądając się w lustrze u fotografa wyglądałam niby normalnie, jakież było moje zdziwienie gdy po kilku minutach rzuciłam okiem na fotosik, maszkaron jak zwykle, dno. Ale nie dno dna, bo takie mam w paszporcie (przeterminowanym, ale nie wiem kiedy się zdecyduje na kolejną sesję), wyglądam jak kobitka pod siedemdziesiątkę z opuchniętym ryjem od długotrwałego nadużywania alkoholu, lekkim upośledzeniem i rozbieżnym zezem, no miss polonia po prostu.

przez chwilę się zastanawiałam jaką etykietkę dać do tego posta. Kliknęłam ubrania, bo przecież taka chustka to może mieć wiele zastosowań.

niedziela, 23 czerwca 2013

drugi rzut

Powinnam być na kiermaszu teraz, ale nie jestem jak widać, no bo kiermasz przełożono na 7 lipca ze względu na mocno deszczową aurę. Może to i lepiej :) Chociaż ja poczyniłam nawet zakup związany z ekspozycją spodni - mianowicie w znanym szwedzkim markecie meblowym nabyłam wieszak na ubrania. To moja pierwsza inwestycja wystawiennicza z prawdziwego zdarzenia, bo do tej pory jeździłam ze stołem kuchennym (o ile organizatorzy nie zapewniali stolików), wieszakiem łazienkowym i wiklinowymi koszykami. Ale spodnie lepiej się prezentują rozwieszone, niż jako kłębowisko niewiadomoczego rzucane na stolik. 

Teraz przeprosiny, przepraszam za opieszałość (większą niż zazwyczaj) w odpisywaniu na mejle, wiadomości i tym podobne, ale ten tydzień był dosyć ciężki.

Najbardziej ucierpiał śliczny kiciuś :/ Miał amputowaną znaczną część ogonka. I od razu napiszę, nie wiem co mu się stało. Któregoś ranka wrócił z raną na ogonie i częścią jakoś dziwnie czarną i sztywną. Po kilku dniach postanowiliśmy jednak pójść do weta i okazało się, że martwica, trzeba odciąć, najlepiej szybko, no to zostawiliśmy chłopaka i za trzy godziny odebraliśmy kloszarda. Wszystko wyglądało prosto, na ogonku opatrunek, na głowie klosz, nie wypuszczać na dwór, szybko się zagoi. Tak jasne, tylko, że dziad świetnie opanował sztukę zrywania opatrunku i podgryzania szwów. Więc trzeba go stale mieć na oku, w dzień to jeszcze jakoś funkcjonuje, ale w nocy hulaj dusza, nie ważne, że przy okazji depiluje sobie resztki włosów, opatrunek zdjąć trzeba! Byle do środy (mam nadzieję).


Kolejną wnerwiającą sprawą był (jest) wkurzający overlock. Wydawało mi się, że już wszystko wiem, świetnie mi idzie, znam jego ograniczenia, współpraca może nie jest w 100% satysfakcjonująca, ale dajemy radę. Niestety coś się mu odwidziało, zupełnie nie wiem o co chodzi, próbowałam chyba wszystkiego a i tak przy obrzucaniu jednej pary spodni co najmniej dwa razy zrywa nitkę. niedługo z zamkniętymi oczami będę nawlekać :) Chociaż, żeby nie zapeszyć tfutfutfu wczoraj było nieco lepiej, liczę na tendencję wzrostową. :) Ale ile się na klęłam i narzucałam nożyczkami to moje, gdyby to dziadostwo nie ważyło tony to by chyba za oknem wylądowało.

Niemniej jednak coś mi się udało uszyć :)

Obiecane Ziemciuchowi w paski



Dla I


Dla F


Dla A




Część pokazowa zakończona, teraz taka jakby komercyjna :)
Mamy trzech modeli:
Ziemcio - ma około 51 cm w pasie, 107 cm wzrostu
Nacia - około 61 cm w pasie, 150 cm wzrostu
Rosa - około 82 cm w pasie, 172 cm wzrostu

Baby Orange




Baby Groszki




Baby Rzucik
dla Z stanowczo za duże, myślę, że na 5-6 lat




Zieleń
Na N za duże lekko




Czerwień 
Akurat na N




Jasna Zieleń
Dla N ciut za duże




Zielone Kalesony
Dla N ciut za duże i za długie nieco




Kawa Z Mlekiem 1




Rzucik 1
Na mnie za krótkie




Kawa Z Mlekiem 2
Na mnie za krótkie 




Cienka




Kwiaty 2




Crazy
Na mnie za krótkie, podwinęłam trochę do góry, żeby nie wyglądać jak klaun 




Rzucik 2





Aborygen




Komary żarły zarówno fotografów jak i modeli, więc zdjęcia jakieś niemrawe, ale spodnie na żywo bardzo fajne.

Mam koło siebie chłopca, który czeka w kolejce na komp, żeby obejrzeć swój serial. I nie mam na myśli Boba B., aktualnie rządzi Traktorek Tom :D
Ponieważ chłopak pogania mnie i pogania, więc kończę, postaram się jak najszybciej wszystkim poodpisywać :)