sobota, 25 stycznia 2014

nadal zima

Kabel mam, pożyczony od pierworodnego (on ma wszystko), więc dopóki mogę korzystać zdjęcia zgrywam szybciutko, te zaległe lale i wróżki, oraz dzisiaj skończone pozostałe szmaciane przytulacze

mjuzik na dobry początek, super cover, nawet z gniota można zrobić perełkę :)


muzyka gra, jedziemy dalej

jak zwykle, wszystkie zabawki z ubraniowych resztek :)

Lale






Kocie Wróżki




Koci Rodzice
Jeden fioletowy koci rodzic ma kieszonkę na plecach, mogłabym napisać, że to specjalnie, taki nowy look, zainspirowany jedną z najlepszych zwierzęcych matek - żyworodem amerykańskiem (pipa pipa), no ale cóź nie będę ściemniać, pomyliłam się wyszywając twarz i tak wyszło. Ale nie jest źle :)



Że koty są lecznicze, to wiedziałam od zawsze, ale, że najbardziej lecznicze są białe dowiedziałam się zupełnie niedawno. Polecam, mój Łajtek to panaceum na całe zło, te dwa okazy też znają się na rzeczy.




Mamy Kurki i Małe Kurki





Stego






Dino Girls






I dziecięce spodnie dresowe, uszyte z mojej starej bluzy, musiałam zaszyć kieszonkę, co widać na zdjęciu, ściągacz z pozostałości pozabawkowych. To taka chwilówka, ciut przydługie są, ale nie wyglądają źle i są bardzo wygodne, nawet zostały naznaczone czarną farbą, co też widać na zdjęciu.



I na koniec, żeby nie było, że zawsze wklejam Łajtka i nie kocham innych kotów, dzisiaj moja imienniczka - Rosa, mamy ją już ponad 11 lat, ślicznotka co nie?


Po raz wtóry zapraszam na jutrzejszy kiermasz w MamaCafe  http://fundacjamama.pl/index.php?mnu=5
Przybywajcie tłumnie pomimo mrozów, do zobaczenia :)

wtorek, 21 stycznia 2014

wreszcie zima :)

nie żebym się jakoś za nią stęskniła, wręcz odwrotnie, ale na tytuł posta może być
zabieram się za pisanie i zabieram i jakoś nie wychodzi :)

mjuzik na start

dzisiaj już wszystko przygotowałam, zrobiłam z rańca kilka zdjęć ostatnio uszytym zabawkom, herbatka w kubeczku, dzień wolny, siadam do kompa i tak
fotosy mam w aparacie, aparat leży przy laptopie, podłączony kablem i nic się nie dzieje, nie widzą się nawzajem :/
przeszukiwanie domu z nadzieją na znalezienie drugiego takiego kabla okazało się zbytecznym pożeraczem cennych minut w samotności - kabla nie znalazłam, co nie znaczy, że go nie ma, może po prostu źle szukam i jak młodzież do domu wróci to tryumfalnie z politowaniem w oczach wręczy mi ówże
w sumie nic, przypomniałam sobie, że przecież mam gdzieś już zgrane fotki torebki, która szyłam dla Priyi na świąteczny prezent, spoko, będzie do okraszenia postu, taaak, przeszukałam już dysk ze trzy razy, nie wiem gdzie te zdjęcia, aha, teraz przyszło mi do głowy, żeby zerknąć w koszu, lecę
juhu znalazłam, to się nazywa mieć pomyślunek :D
nie będzie tak łyso

Torebka dla Priyi - to była mega niespodzianka, ona jej wcześniej nie widziała, rozpakowała jako podchoinkowy prezent :) i napisała mi, że jej się podoba, mam nadzieję, że na prawdę, a nie wazelina :D a co lepsze ten materiał ze wzorkiem Priya mi kiedyś wysłała jako dar, wspominając, że chciała kiedyś uszyć z niego torebkę. Przypomniałam sobie o tym przeszukując stosy szmat, znalazłam resztówki, które w połączeniu z czarnymi spodniami Simona dały zgrabną torebeczkę :)




W tak zwanym międzyczasie, w tarcie pisania, pomiędzy wyłączeniem barszczu czerwonego a znalezieniem zdjęć torebki, żeby mieć cokolwiek do wstawienia, zrobiłam zdjęcie własnej facjaty kamerką z laptoka, żeby od razu wyjaśnić, że włosami nadal nie zrobiłam nic (dzisiaj nawet nie uczesałam), makijażu nadal nie umiem, co widać na poniższym.


Po raz setny spróbowałam czy połączenie aparat-laptop działa. Nie działa.
W sumie nie uszyłam żadnych wycudowanych nowości, ot kilka lalek i kocich wróżek, ale lubię archiwizować w miarę systematycznie. W miarę ofc.

Uszyłam również sporo alladynek, ale na szczęście nie robiłam im zdjęć, bo by mnie chyba szlak trafił na miejscu, że nie mogę teraz zgrać i nie wiem czy w ogóle będę mogła !
W sumie alladyny w sam raz na mrozy ktoś by mógł powiedzieć, no ale
1. zaczęłam szyć jak jeszcze była wiosna
2. prawie naprawiłam (tfu, tfu, tfu) ten overlock co go chciałam za okno nie raz wywalić i zakupić sprawniejszy model, więc skoro zaczął nagle działać to postanowiłam wykorzystać przypływ jego dobrej woli
3. wiosna tuż tuż

co dalej, sporo się nazbierało

w niedzielę 26.01.2014 od 10 do 14 jestem na kiermaszu organizowanym przez Fundację MaMa, można poczytać na ich stronie
http://fundacjamama.pl/index.php?mnu=5&id=631
i na fejsie https://www.facebook.com/events/226084304181831/

mam nadzieję, że nie będzie -20 i ktoś przyjdzie :)
Chyba wszystko na teraz, idę barszcz doprawić i trochę poszyć (a tam cholernie zimno w sypialniano-maszynowym), może czokoloko zrobię dla dzieciątek?

Do zoba w niedzielę :)

czwartek, 2 stycznia 2014

i kolejny rok za nami

Jakoś mnie ten upływ czasu nie cieszy, czuję się zgrzybiała i nic mi się nie chce, nie wiem czy to już atak geriatrii czy zimowa nostalgia. A ponieważ zima nie nadejszła (a koty i ja coraz grubsi jesteśmy) obstawiam to pierwsze. A jeszcze rok temu czułam się taka młoda! wrrrr
No ale cóż zrobić, od tej pory nikomu nie mówię ile mam lat i starszych synów przedstawiam jako braci, czyli zostaję młodą mamą z przedszkolakiem. Do czasu pewnie, ale tym się będę zamartwiać później.

Także zmobilizowana przez E. siadam do pisania, choć weny jakoś brak (geriatria, nostalgia, chrapiący pies pod nogami), ale co tam, może w trakcie pisania się objawi, a jak nie to suchar wyjdzie i już. Aż pies głębiej westchnął, może powinnam jemu klawiaturę podsunąć.

No i przez święta szyć mi się nie chciało, jakiś maszynowstręt niewielki mnie dopadł, co prawda tak zupełnie to mu się nie poddałam i kilka torebek popełniłam :)
Wyczytałam w blogosferze, że szycie z posiadanych w domu materiałów nazywa się uwalnianiem. No ja to do uwalniania mam całe stosy rozsypujące się po podłodze. Uwalniam nagminnie, ale dostaję różnorakie tekstylne dary, które układam w stosy bardziej rzucające się w oczy, co powoduje, że uwalniam je najpierw, a te stare nadal zalegają i nie pozwalają zaprowadzić względnego porządku. Może powinnam sobie jakieś zasady uwalniania wytyczyć, ale obawiam się, że w moim przypadku to by nie zdało egzaminu. Lepiej się pogodzić z bałaganiarstwem :)

Mała Kawowa - uwolniony len z darów, brąz w środku to pospodniowa resztka na tyle duża, że nie została wyrzucona, swetrowe kwiatuszki, kieszonki, magnetyczna zapinka, regulowany pasek.




Biały Kot - uwolniona tkanina z darów zupełnie świeżych, w środku pospodniowa czerń, pasek bez regulacji, bo za szeroki mi wyszedł, nie miałam już materiału na kolejny, a prucie zbyt pracochłonne :) kieszonki, zapinki, rozmiar średni, w tle Zimowy Ziemciuszek




Czarny Kot - prawie wszystko jak wyżej, tylko rozmiar mniejszy, pasek z regulacją i Ziemciuszka w tle brak




Szary Las - no bo drzewa są ta aplikacja, widać, co nie? fajny materiał, ciut ciemniejszy niż na zdjęciach, wnętrze pospodniowe, kieszonki, zapinki, regulowany paseczek, rozmiar small




Big Caffe - ten sam ten co w pierwszej dzisiejszej torbie, kieszonki zewnętrzne z resztek batikowych (też mojej produkcji w zamierzchłych czasach gdy miałam tylko dwoje dzieci), fiolet pospodniowy, rozmiar spory



Togo - batikowa, ale tym razem to nie mój wytwór, tylko coś jakby szlafroczek w rozmiarze XXXL, chciałam najpierw spodnie z niego uszyć, ale nie dało się wykroić w miarę sensownie, więc powstała torba, i jeszcze na drugą materiału zostało (w końcu XXXL), fiolet wewnętrzny ten sam co powyżej, rozmiar pakowny




Inna Juta - resztki worka po worach :) rączki z lnianego paska od D. środek w słoniki pospodniowe, bez zapięcia ale z kieszonką, rozmiar akuratny



I jakoś poszło, co prawda głowa mnie rozbolała, ale nie podejrzewam, że od pisania :) chociaż, o ile pamiętam w czasach licealnych sama myśl o skleceniu kilku zdań przyprawiała mnie o migrenowy atak (w przeciwieństwie do rozwiązania kilku zadanek :D).
Noworoczne postanowienia: maszynowstręt przecz, potencjalny geriatrik precz, chrapiący pies precz, no i codziennie ćwiczyć przez min 15 min, bo zima i święta nie służą mojej figurze.
Aha, zapomniałabym, zrobić coś z włosami, z naciskiem na coś.