tym, którzy myślą, że nie wygrałam odpowiadam, że nic bardziej mylnego. Ja WYGRAŁAM.
Po zupełnie niejasnej dla mnie weryfikacji głosów zostało mi ponad tysiąc. Nie spodziewałam się, ogromnie dziękuję tym którzy na mnie zagłosowali, pisali z sympatią, zaciskali kciuki, dopingowali i podtrzymywali na duchu. Jesteście wielcy :*
Nie mam zdjęcia do zilustrowania dzisiejszego posta, no to zamiast zdjęcia będzie song. Wahałam się pomiędzy thank jou hater (żart) a feeling good. Stanęło na Ninie
Uczestnictwo w konkursie było dla mnie bardzo inspirującym wydarzeniem. Obejrzałam sobie wygrane blogi i widzę ile mi brakuje. Blogowo mam na myśli. Mój jest raczej surowy w swoim stylu, muszę jakiś baner zrobić, konkursy, tutoriale, jest nad czym pracować. Bo swojej kreatywności raczej nie mam nic do zarzucenia. No i zdjecia kuleją. Ale o tym wiedziałam już wcześniej i niejednokrotnie przypominałam przeca, że na tym polu talent mizerny.
Przejrzałam jeszcze na szybko albumy, bo bez zdjęcia tak łyso jednak. Mam tulipany co sobie na dzień kobiet fundnęłam w biedrze.
Szyć szyję, ale ponieważ metki mi się skończyły to mam wszystko in progress. W moim przypadku to oznacza porozrzucane po całym pokoju części lalek, wróżek kocich i torebek. Królowa chaosu na kazdym polu.