Dla odmiany dzisiaj torby, bo już sama ledwo się na te portki patrzeć mogę :D
Dwa pierwsze worki są uszyte z lnu, ale nie jest to jakiś tam sobie zwykły len typu wygrzebana w ciuchu spódnica albo kupon surówki.
To jest total roots, organic, hand made.
Ten len moja babcia zasiała, zebrała, uprzędła i utkała prześcieradła. Ja przy niej to jestem leszcz totalny,
tylko uszyłam z nich torby.
To dopiero przaśność!
Na zdjęciach słabo widać, ale jeden jest jaśniejszy (i większy :) )
W środku kieszonka lniana, obrusik w kratkę, zapinana na suwak.
Wór ciemniejszy mniejszy
Wór jaśniejszy większy
Wory jutowe, to tylko dla pamięci, bo nim zdążyłam na bloga wrzucić wszystkie znalazły nabywców, czemu się wcale nie dziwię, bo są po prostu super :)
Wór pierwszy
Wór drugi
Wór trzeci
Wór czwarty
Wory za nami :)
Orient Express - w tym już prawie zapomnianym fasonie :) ale dowiedziałam się, że on jest bardzo fajny i wygodny, więc postanowiłam zrobić come back.
Orient jest uszyty ze spódnicy, w środku też spódnica, obie od Li, z tym, że ta wierzchnia zdecydowanie ładniejsza. Jest totalnie czarno-czerwony :) kieszonka, zatrzask, wygodne uszy.
Arabeska - pasek można spokojnie przełożyć przez ramię, bardzo wygodna. Uszyta ze spodni i obrusu, suwak, kieszonki, całe mnóstwo kieszonek Zdjęcia tragiczne :/
Uff, dobrnęłam, szycie to pikuś, prawdziwe wyzwanie to zdjęcia, opisy, słowo od siebie.
Lubię wyzwania, byle nie w nadmiarze :)
Banner nowy mam. Dzięki Simon :*
Kolejny krok z którym już od dawna się noszę to założenie Rosy na fb, na tą chwile jawi mi się jako mega skomplikowane, muszę wniknąć. pa