poniedziałek, 27 maja 2013

dla odmiany

Dla odmiany dzisiaj torby, bo już sama ledwo się na te portki patrzeć mogę :D

Dwa pierwsze worki są uszyte z lnu, ale nie jest to jakiś tam sobie zwykły len typu wygrzebana w ciuchu spódnica albo kupon surówki.
To jest total roots, organic, hand made.
Ten len moja babcia zasiała, zebrała, uprzędła i utkała prześcieradła. Ja przy niej to jestem leszcz totalny, 
tylko uszyłam z nich torby.
To dopiero przaśność!
Na zdjęciach słabo widać, ale jeden jest jaśniejszy (i większy :) )
W środku kieszonka lniana, obrusik w kratkę, zapinana na suwak.

Wór ciemniejszy mniejszy







Wór jaśniejszy większy






Wory jutowe, to tylko dla pamięci, bo nim zdążyłam na bloga wrzucić wszystkie znalazły nabywców, czemu się wcale nie dziwię, bo są po prostu super :)

Wór pierwszy



Wór drugi



Wór trzeci



Wór czwarty



Wory za nami :)

Orient Express - w tym już prawie zapomnianym fasonie :) ale dowiedziałam się, że on jest bardzo fajny i wygodny, więc postanowiłam zrobić come back.
Orient jest uszyty ze spódnicy, w środku też spódnica, obie od Li, z tym, że ta wierzchnia zdecydowanie ładniejsza. Jest totalnie czarno-czerwony :) kieszonka, zatrzask, wygodne uszy.




Arabeska - pasek można spokojnie przełożyć przez ramię, bardzo wygodna. Uszyta ze spodni i obrusu, suwak, kieszonki, całe mnóstwo kieszonek Zdjęcia tragiczne :/





Uff, dobrnęłam, szycie to pikuś, prawdziwe wyzwanie to zdjęcia, opisy, słowo od siebie.
Lubię wyzwania, byle nie w nadmiarze :)

Banner nowy mam. Dzięki Simon :*
Kolejny krok z którym już od dawna się noszę to założenie Rosy na fb, na tą chwile jawi mi się jako mega skomplikowane, muszę wniknąć. pa

niedziela, 26 maja 2013

Dzień Matki


Wszystkiego najlepszego Mamy :)
Myślę, że dzisiejszy dzień spędzicie co najmniej tak :)  



Mam nadzieję, że coś specjalnego dla swoich Mam przygotowaliście, albo jeszcze przygotujecie.
Ja dla swojej uszyłam narzutę patchworkową. W naturalno brązowych odcieniach, chyba się spodoba :)


Nie przepadam za szyciem patchworków, a zwłaszcza takich w których trzeba dokładnie wycinać, żeby się elegancko złożył. Ja jestem na to zbyt chaotyczna, nie chce mi się, dlatego jeżeli już to wolę prostsze motywy. Co wcale nie znaczy, że są mniej efektowne, przynajmniej w moich oczach :)
Ale i tak najgorsza moja zmora to pikowanie, przyszpilkować, zwinąć, rozwinąć, przeszyć, zwinąć, rozwinąć, dlatego moje pikowanie jest w wersji mocno minimalistycznej :)
W powstaniu narzuty udział wzięli: zasłona (jasne pasy), poszewka na kołdrę (spód) oraz resztki koszuli damskiej, męskiej, poszewki na jasiek, spódnic, torebki, worka lnianego, prześcieradeł, ogólnie jest to świetny sposób na zagospodarowanie wszelakich pozostałości.




I jeszcze słowo końcowe.
Chciałabym przeprosić za swoje raczej lakoniczne odpisywanie, ale ponieważ stałam się posiadaczką smartfona, to używam go również do netu. Z jednej strony ułatwia mi oglądanie i czytanie a z drugiej strony odpisywanie na wiadomości, mejle, komentarze jest jak dla mnie skomplikowane. Zwłaszcza że telefon podpowiada wyrazy, co powoduje, że jak czytam to co napisałam to szlak mnie trafia.
Więc staram się odpisywać w miarę zwięźle, żeby nie zdenerwować się za bardzo.
Uszyłam mu nawet pokrowiec, ze sfilcowanego szalika, ozdobiony naszywką wykonaną własnoręcznie ponad dekadę temu.


O na przykład dzisiaj rano, wysłałam mejla ale nie do tej osoby co trzeba, więc postanowiłam wysłać kolejnego z przeprosinami. Wysłałam, ale do siebie, no to kolejna próba, znowu do siebie, fuck, już byłam bliska rzucenia telefonem, ale w końcu za trzecim razem udało się. No to potem kolejny mejl do tej osoby co trzeba. Ale sobie ułatwiłam i zaoszczędziłam czasu, może jak ktoś bardziej poukładany to mu się takie rzeczy nie przytrafiają :)

Dobra, idę świętować dalej :)

środa, 22 maja 2013

Pora na pory

Następna porcja letnich porków. 

Najpierw drobna legenda:
Marakesz, Andaluzja i Tokaj - są nieco węższe w pasie, pasują na szczuplejsze osoby (mierzył Fra mający 69 cm w pasie - nie wiem jaki to rozmiar), ale jak widać na zdjęciach na osoby nie aż tak szczupłe również :)
Reszta spodni pasuje na rozmiar 38-42
Paryskie Błękity - są uszyte z dzianiny bawełnianej


Zdjęcia dzisiaj może mało wyraźne, ale pogoda była słaba, ciemnica w domu i ciężko było bez odpowiedniego oświetlenia zrobić prawdziwie reklamowe fotosy. Ale S. starał się bardzo :)
Zapraszam

Marakesz




Oslo




Paryż Jesienią




Paryż Latem




Andaluzja




Tokaj





Ułan Bator





Chciałam dodać jeszcze zdjęcia jutowych worków, ale blogger mi ich nie chce załadować wrrr, no trudno, wrzucę następnym razem

W zeszłym tygodniu chcieliśmy się rozerwać i ukulturalnić nieco. Z Pio i Ziemciuchem, reszta rodziny odmówiła uczestnictwa (jak się okazało słusznie). Otóż na pobliskiej uczelni (wojskowej) odbywały się juwenalia, grały nawet nienajgorsze zespoły, więc wskoczyliśmy do auta i pomknęliśmy całe 5km na spotkanie z rozrywką. Co prawda nasze lata już raczej mało juve, ale serca nadal młode. Dojeżdżamy, parkujemy, dziecko za rękę i kierując się słuchem ruszamy na poszukiwania sceny. Jest! Teren ogrodzony bramkami, na wejściu stoją mili panowie. Raźnym krokiem podchodzimy i jakież było nasze rozczarowanie, kiedy panowie powiedzieli, że nie możemy wejść. Ze względu na wiek, ale nie nasz ;) tylko dziecka, bowiem impreza była tylko dla osób pełnoletnich. Dno, na nic próby przekonywania, że my na chwilkę itp, nie można i już. Ech wojskowe uczelnie. Postaliśmy troszkę, posłuchaliśmy jak grają (nieźle), ale ponieważ uczelnia leży nad tym samym ściekiem co nasza posesja, więc i poziom komarów był zbliżony (biliony), wycofaliśmy się w stronę auta i ukulturalnieni bez zmian wróciliśmy do domu :)