środa, 31 grudnia 2014

szewc bez butów

Mało ostatnio siadam do maszyny, jakoś ciężko się zebrać, może czekam na nowylepszyrok?
To już niedługo nowy a czy lepszy to się okaże :)

Właśnie chciałam wkleić mjuzik i zerkam co tam w poprzednim poście zapodałam. Żenada do kwadratu, na swoje usprawiedliwienie mam tylko to, że pisałam w pracy i chyba ogarnęło mnie jakieś kosmiczne zaćmienie. No to dzisiaj coś do tańca, w sam raz na sylwestrowe szaleństwo :)


Wracając do meritum, 
ogarnęłam się chwilowo i uszyłam torby specjalnie dla siebie, bo ja to jak ten przysłowiowy szewc, zamiast stanowić wizytówkę swoich umiejętności, donaszam jakieś nie do końca udane projekty. A jak mi się ostatnio (2 m-ce temu) ucho w torbie urwało to zamiast przyszyć (w najmniej optymistycznym wyliczeniu pięć minut roboty i dla kogoś innego bym to z pewnością zrobiła) związałam, nie wyglądało to może bardzo profesjonalnie, ale działało :) cała ja

Torby uszyte, czas na zdjęcia, musiałam obudzić o nieludzkiej porze (12.30) jedyną osobę posługująca się aparatem w sposób zadowalający, a prowadzącą zupełnie inny tryb życia niż pozostali domownicy. Kwękał z leksza, no ale czego się nie robi dla ukochanej mamy :D

Pogoda u nas dzisiaj była absolutnie sprzyjająca, postanowiliśmy sylwestrowo zaszaleć ;) i wyszliśmy na spacer, co prawda nie zbyt daleko, bo na rozkopane torowisko, czyli praktycznie przed dom, na ale zawsze całkiem udany plener :)

Ruszamy

Wejście na stację, chodniczek po którym osoby z wywieszonym jęzorem, rozwianym włosem i w niezasznurowanych glanach biegły widząc wjeżdżający na stację pociąg. Taaa, to były czasy :D 
na szczęście pociąg zazwyczaj czekał na takich spóźnialskich, bo to nie tylko ja jedna gnałam na zabój bo następny train był za godzinę
Murek pokryty wątpliwej urody graffiti, w kategorii street artu raczej na samym końcu. Przez wiele lat widniał na nim napis don't worry tomorrow will be the same fucking day, to był prezent dla mnie od ówczesnego narzeczonego, po jakiejś kłótni ( a kłóciliśmy się z fajerwerkami), żebym rano idąc (biegnąc) na pociąg 6.40 miała niespodziankę :) napisu już nie ma, narzeczony w innym świecie, a my (rosa, ziemcio, simon) idziemy dalej



wszystko już wygląda inaczej, a będzie jeszcze bardziej cywilizowanie, mostek, schodki, pewnie pewnego dnia już ich nie zastaniemy, bo wejście na nowylepszyperon będzie gdzie indziej a tu staną ekrany i zasłonią las, świat się zmienia na lepsze, tylko dla kogo?



Torba pierwsza, raczej zakupowo-jarmarkowo-wyjazdowa
w sumie nic specjalnego, ale uszyłam ją ze spódnicy, którą kupiłam będąc w ciąży z robiącym te zdjęcia :D no nieźle :D spódnica była rewelacyjna, ale jakoś ostatnio wydawało mi się że jednak dla młodszej bardziej punkującej osoby, a nie statecznej matrony ;) leżakowała sobie na półeczce i w tym mega nostalgicznym refleksyjnym czasie doczekała się na nowelepszejutro.
mam nadzieję, ze wytrzyma kolejne dwadzieścia lat (przynajmniej)






Torba druga, do codziennego la(n)su
ozdobiona wyszukaną aplikacją na której rosa w sukience (!) z Łajtkiem na spacerze :) w lesie widocznym na zdjęciach
reszta kotów zgrzyta zębami z zazdrości, ale ponieważ psa nadal brak (w marcu minie rok) a kogoś trzeba było wybrać do reprezentowana włosowej części naszej pokręconej familii padło na najbardziej wyszczekanego ;)
uszyta ze spodni z ciucha (zbyt optymistycznie podeszłam do swoich wymiarów, pewnie nie pierwszy i nie ostatni raz), resztek pięknej marynarki od pięknej amanitki, lnu utkanego przez babcię, swetrowego filcu od kingi, resztek mojego batiku, starej zasłonki w środku (no wiem, że nie widać), sznurka ze sprutej torby, czyli to co lubię, pozlepiane śmieci, stare, nowe, niepotrzebne, niezbyt atrakcyjne w pojedynkę, ale jako grupa mają moc :)
to styl w którym wchodzę w ten nowyniewiedomojeszczeczylepszy






Mam nadzieję, że nie przysmęciłam za bardzo :)
także
czego by tu
na ten lpeszyaleczynapewnonowy ?

miłości

od Zimowego Ziemniaczka


Rozmarzonej Rosy


i Skrytego Simona

ale czemu?


1 komentarz:

  1. Jaki piękny wpis, muzykę dopiero teraz zapuszczę.
    Zdecydowanie szewc bez butów, jak się zimno zrobiło zorientowałam się, że nie mam rękawiczek. No dobr, jedne i z 10 par mitenek, ale na -10 się nie da w samych mitenkac.

    OdpowiedzUsuń