czwartek, 11 kwietnia 2013

TINW part kolejny

na wstępie powiem, że u mnie w ogrodzie zakwitły krokusy, przebiły się przez snieg. wiosna panie!
kontunuuję nieco z poslizgiem, ale ja na komp mam najmniej czasu :(
a poza tym wczoraj mieliśmy 2 godz bez prądu, więc nie zdążyłam wszystkiego zrobić na kompie, ba nawet połowy nie zdążyłam poczytać :)

Dzień Trzeci
środa jedzenie

jak dla mnie o jedzeniu na przednówku to porażka :D w kółko marchewka, buraki, kapusta, ziemniaki, kanapki i od nowa

pierwsze zadanie - jedzeniowy ślad węglowy. dla chętnych wklejam link http://www.foodcarbon.co.uk/ ja poległam już po pierwszych pytaniach. Nie wiem jak to policzyć, nigdy nie kupuję tylko dla siebie, a rodzina moja to dwoje dorosłych lubiących jeść, dwóch nastolatków lubiących jeść nawet bardziej i trzylatek lubiący jeść także. olałam to zadanie'

drugi link z którego mozna było skorzystać to kalendarz warzyw sezonowych http://www.beawkuchni.com/wp-content/kalendarz-warzyw-sezonowych.pdf , taak, jest kwiecień, u nas była kapusta, marchewka, pietruszka i seler - wg kalendarza niesezonowo. olałam

trzeci link to do poczytania czym różnią się różny typy żywności od siebie http://www.ekonsument.pl/a142_zywnosc_zrownowazona.html nawet ciekawe


Jestem weganką, Ziemek tez prawie (lody czekoladowe), reszta rodziny to wegetarianie. Gotowanie zajmuję się ja, czyli jest wegańskie, obiad jest zawsze na ciepło, kasze, makarony, strączki, warzywa, razowo to nasze jedzenie powszednie od lat. Warzywa kupuję w kooperatywie (sezonowe), kasze i inne sypkie na bazarku. Rzadko eko, chyba, że w sieci drogeryjnej która ma dział z żywnością bio, ale to raczej tylko dla dziecka najmniejszego. Na eko mnie nie stać, jak również na jedzenie w restoranach. A nie, nieprawda, byłam w restauracji w stolicy ze dwa m-ce temu, stałam na jarmarku, nawet nienajgorzej zarobiłam, to poszłam zaszaleć do jakiegoś wege baru. Obiad kosztował mnie około 20zł, nie najadłam się wcale.
Ale żeby nie było że ja taka święta jestem to kupuję brokuł, szpinak, cytryny, banany, pomarańcze, imbir, awokado, czasem mango i inne osładzacze zimy. O, parówki sojowe, tofu, gotowe pasztety, mleko sojowe w kartonie, mleko koko, dla chłopaków sery i jajka (na targu od pana rolnika) i pewnie jeszcze mnogo i mnogo. Mogłabym pewnie więcej się w kuchni starać, ale nie mam na to czasu :(
Mam ogródek, nie duży, ale coś tam zawsze wychoduję. Dzisiaj z Ziemciuchem posialiśmy w domu do diy doniczek (karton po soku jabłkowym tłoczonym wyłożony reklamówką, do tego ziemia zmieszana z kompostem) cukinie, dynię, pietruszkę natkę, bazylię, słonecznik, maciejkę i jakieś jeszcze jedne kwiatki. Zobaczymy co nam wykiełkuje :)

Chleb piekę, czasem bardziej regularnie, czasem mniej. Ciasta też. Dzi Wielu lat.siaj usmażyłam pączki, 35szt, prawie wszystkie już zjedzone - to jest dopiero przerób :) Jak sobie radzą ludzie z np. czwórką dzieci w okresie zwiększonej żarłoczności to ja nie wiem ;)

Chłopcy kanapki biorą do szkół w pojemnikach plastikowych.

aha, z negatywów - woda w butelkach i mleko w kartonach.

te kartony, tez do wspólnych śmieci, bo u nas nie zbierają. A nawet nie wiem, czy to w ogóle się nadaje do recyklingu? I czy są jakieś miejsca gdzie bym mogła to oddać, muszę poszukać.

Dzień czwarty - czyli jak się wyzwolić od zgubnego wpływu pralki opisze jutro.

7 komentarzy:

  1. W Poznaniu kartony po napojach zbierają razem z plastikiem. Ale podobno każda gmina ma inne wytyczne co do tego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. u nas nie zbierają, były wyszczególnione jako żeczy których nie należy wrzucać do plastików :/

      Usuń
  2. Witaj siostro w TINW :-)
    Co do kartonów to owszem, można z nich robić płyty wiórowe (cokolwiek to znaczy), ale odzyskiwalność jest na poziomie 10% : http://ekostyl.blogspot.com/2013/04/karton-naturalnie.html .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. siostro a ja to nawet nie mogę u ciebie komenta dodać, bo nieustająco jestem robotem, fak
      10% to zawsze coś, ale i tak nie mam gdzie ich wrzucać

      Usuń
  3. My jesteśmy wegetarianami z zacięciem wegańskim ;-) Tak to nazywam, bo w domu na codzień jemy wegańskie jedzonko(najczęściej są to dwa witariańskie posiłki i jeden gotowany), tylko od święta, naprawdę od wielkiego dzwonu, korzystamy z mleka prosto od krowy sąsiadów lub sera, też u nich kupionego. A poza domem jesteśmy wegetarianami, ale mówię o zaproszeniach do sąsiadów, bo restauracje nie dla nas. No i lody od czasu do czasu...:-)
    Eko warzywa i owoce mamy tylko z naszej ziemi(i od sąsiadów) i nie pokrywamy nimi naszego całego zapotrzebowania. Kupujemy w supermarketach, nic innego tutaj nie ma...
    Jemy głównie warzywa, strączkowe i owoce. Tofu muszę robić sama i dlatego rzadko je jemy ;-) Mleko - głównie kokosowe, z własnych małych kokosików, zwanych tutaj COCO, pyyyszności! Chleb piecze nasza sąsiadka-Niemka, pełnoziarnisty, ze świeżo zmielonych ziaren, na zakwasie - świetny! Ale my i tak go mało jemy, jeden na tydzień nam starcza.

    (Jeąli chcesz zajrzyj - mój pierwszy post gotowy:-): http://szycieija.blogspot.com/2013/04/moje-ulubione-maxi-spodnice.html)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie ma bazarów? czy po prostu warzywa i na bazarze i w markecie są z tego samego źródła? bardzo lubię czytać o waszych doświadczeniach :)

      Usuń
    2. Nie, nie ma bazarów. A wszystkie supermarkety, sklepy i sklepiki mają wyrzywa z tego samego źródła. Wiesz, myśmy byli weganami z pełnymi możliwościami zakupowymi(wszystkie rarytasy itd.:-)) w Niemczech, zanim przeprowadziliśmy się do Paragwaju. Kiedy wylądowaliśmy tutaj przeżyliśmy początkowo pewien szok jedzeniowo-zakupowy! W sklepach nic dla nas, warzywa byłyby i dla Ciebie koszmarem - niesegregowane, nadgnite, ochydne... Minęło trochę czasu zanim nauczyliśmy się robić tutaj zakupy :-)
      Paragwajczycy jedzą na okrągło: biały ryż, makaron, produkty z białej mąki, jajka, fasolę, no i oczywiście chętnie mięso, ale muszę przyznać, że jednak wielu codziennie na to nie stać. Warzyw jedzą "garstkę" na całą rodzinę! Kiedy myśmy podawali sąsiadom do spróbowania nasze warzywne dania, kiedyś sąsiadka delikatnie dała nam do zrozumienia, że im to nie smakuje, bo jest za dużo warzyw...!!! Możesz to sobie wyobrazić?
      My nie jesteśmy wolni od "grzeszków", bo gotuję też biały ryż i makaraon, ale to jest dla nas też kwestia finansowa. Przy czym, jak już pisałam, podstawą dla nas są owoce, warzywa i strączkowce. W tej chwili dojrzewają awokado i cytrusy - pełen wypas!

      Usuń