niedziela, 19 lutego 2012

Potwory różnej maści

Dzisiaj, przy niedzieli trochę zdjęć, a nawet jak na mnie to więcej niż trochę. No bo jak jest sporo ilustracji to tekstu nie trzeba dużo a i tak wygląda w miarę interesująco. Zazwyczaj z fotami u mnie krucho, więc słowami nadrabiam. Ale nie dzisiaj, napstrykaliśmy z chłopcem malutkim sporo. I nawet się w kadr nie wpychał, będą z niego ludzie ;)

Na pierwszy ogień mrówki, wg starego projektu Fra. Pozwolił mi skorzystać w celach komercyjnych, więc wykorzystując jego łaskawość kilka skroiłam.

Czarne, niby nic, niby każdy je zna, widział tysiąc razy, ale mogą być prawdziwym utrapieniem. Ta po lewej (podkoszulek elastyczny damski) wygląda na niezła figlarkę, pozostałe dwie (polar szwagra) zdają się ją stopować w niektórych sytuacjach.
Spragnieni mocniejszych wrażeń? Czerwone, no to już nie przelewki, spotkanie z nimi nie należy do przyjemnych. Niby miękkie, przyjemne w dotyku (bluza Simona), ale potrafią nieźle dać w kość.

I na ostatku coś dla prawdziwych koneserów. Niesztampowe dziewczyny, wymykające się wszelkim regułom, wyglądają na przyjaciółki, ale nic podobnego, nie grają w tej samej drużynie od lat. Ta z lewej to prawdziwy urban warrior (bluza Pio), ta z prawej - typowy poker face, dwustronna kieszonkarka.
Czekają na nowe domy, żeby się tam rozpanoszyć i dokuczać. Tęsknie spoglądają w oczy po drugiej stronie ekranu (na mnie nie działają, chyba jestem uodporniona na mrówczy urok).Sowy, pokochałam je. Są takie przytulne, zupełne przeciwieństwo tych podstępnych owadów. To inna liga. Bez tej zawziętości, kombinatorstwa wypisanego na twarzach, są stateczne, poważne, doradzą, utulą, można na nich polegać.Materiały: bluzy: Si, Pio, szwagier i jakiś dziecięcy sweterek. Chociaż z bluzy szwagra to raczej krokodyla powinnam uszyć, może jeszcze został kawałek na gadzinę, poszperam.
Ślimaczki, podręczne mięczaki, całkiem wlepne, lubią się zagnieździć na łóżku, wrastają normalnie w materac, trzeba niezłej siły żeby przegnać je precz.

Nie bez przyczyny wybrałam powyższy utwór jako tło muzyczne, przed nami cała seria kieszonkowców.
Pierwszy dziwny, Fra nazwał go Niewidzialny Templariusz (bluza dziecięca). Niech będzie, potrafi praktycznie bezszelestnie wślizgnąć się do czyjegoś świata.
Drugi dziwny, Jeleń. Nie wiem czy Gustaw czy Ireneusz, nie chciał mi wyjawić, ale takie niedopowiedzenia budują ta tajemnicza otoczkę, nie wiemy kim jest, ani czym, skąd pochodzi, co lubi, jak zachowuje się w domu, czy umie gotować, a co najważniejsze - czy zamiata pod łózkami. To propozycja dla odważnych.
Pozostała Trójca mniej dziwna, bezrękie kotowate. Sympatyczne, wesołe, znajome, ale z pazurem.
Ciekawe czy jak w tych kieszonkowcach mamonę przechowywać to się rozmnoży? Sprawdzę i powiadomię o efektach.
Oby tak :D

7 komentarzy:

  1. Fajne :-))))
    Ciekawy ten splot kosza ;-) Wyglada jakby z N.T. ;-)))))

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudne, urzekły mnie różki ślimacze i kocie wąsiska.
    Mrówki mam ostatnio w łazience, podobne, na szczęśćie troszkę mniejsze.

    OdpowiedzUsuń
  3. dzięki:)
    kosz oczywiście z N.T., to była podróż, z Posen do Gdyni, pociągiem dwoje dzieci, dwa kosze prostokątne i wiklinowy wózek dla lalek. Na szczęście w przedziale z nami był pan z kotem w klatce, chłopcy zajęli się oglądaniem i zagadywaniem, a ja wyciągnęłam robótkę - mega podróżną - obrus richelieu :D
    @kofi - współczuje mrówek, dobrze że chociaż gabaryty mniejsze ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Rosa, Jeleń wymiata - jestem absolutnie zakochana!!!! Pięęęękny! Wszystko przez ten jego nieśmiały uśmiech, bezbłędny! :)

    Soul

    OdpowiedzUsuń
  5. Jeleń i czerwony kot. Tak, we dwóch mogliby zdobyć świat.

    OdpowiedzUsuń
  6. a czy Jeleń jest na sprzedaż? Uwielbiam Twoje maskoty, może pozbędę się części naszych i zrobię miejsce nowym...

    OdpowiedzUsuń
  7. Dzięki :)
    Wszystko jest na sprzedaż, oprócz wiklinowego kosza :)

    OdpowiedzUsuń