środa, 15 lipca 2015

środowe co nieco


nie piszę, bo nie mam jak, w dzień ciężko w z wiecznie gadającym dzieckiem zrobić coś sensownego, a wieczorem, kiedy dziecko śpi, internet się kończy i jeszcze ciężej coś zrobić :)

korzystając z chwili, że dziecko się zajęło sobą wkleję coś na szybko
ale i tak koniecznym jest zadzwonienie do internetowego prowajdera i naświetlenie problemu zanikającego internetu po godzinie 21. Myślałam, że to dlatego,że nieco mi się przesunął termin płatności jednakże po uregulowaniu należności nie jest nic leiej

mjuzik na dzisiaj


plejlista mi się wkleiła, ale trudno,nie mam siły zmieniać


nasz Reggaelandowy stragan, to nie ja popełniłam takie ładne zdjęcie, nie, nie, nie objawił mi się nagły talent :)



I nawet z Fra się załapaliśmy do gazety, co prawda lokalny dodatek do bardzo popularnego periodyku, a;e zawsze coś, o ile mi pamięć nie szwankuje to mój pierwszy raz, jestem gwiazdą :D lepiej późno niż wcale
co prawda fotogeniczność też mi się nie objawiła, ale kolektywnie uznaliśmy, że nie jest bardzo źle, a nawet całkiem nieźle, bo bywało znacznie gorzej




a teraz nowy mój projekt, znaczy sie nie tak zupełnie świeży bo już kilka takich nowe domy znalazło, ale do tej pory nie chwaliłam się tymi szcześciarzami. Bo to Prawdziwi Szczęściarze są, dla małych i dużych, pasują do każdej ręki :)










Ziemciuszek też oczywiście musiał sobie jakiegoś zaklepać, no a jakżeby jakiego jak nie różowego :)


na sam koniec środowa porcja Łajtka, to jednak jest chłopak absolutnie doskonały :)



dziecko się niecierpliwi, więc muszę powoli się do końca zbliżać
ale tak w temacie dzieci pozostając
na reggelandzie trafił mi się koleś (musiałam go naprawdę unikać), który rzucał mi się na szyję ze słowami: jakie ty masz piękne dzieci, Jah bless you. 
Powtarzał po kilka razy wpatrzony we mnie, ewentualnie ściskając w objęciach
no niezła reproduktorka ze mnie, prawdziwa samica alfa
pomijając szczegół, że połowa dzieci kręcących się w moim pobliżu nie była moja, no to rzeczywiście

i tympozytywnym akcentem kończąc rzucamy się w wir dzisiejszych obowiązków

Jah Bless You

3 komentarze:

  1. Ale się uśmiałam! Koleś wymiatał na tej imprezie, jak sądzę :) Słoniki przesłodkie!
    Pozdrawiam cieplutko!

    OdpowiedzUsuń
  2. Gwiazdo Ty!
    a poważnie, to jesteś super człek i się nie dziwię nic a nic miłości ludzkości, która się objawia czasem :-D

    OdpowiedzUsuń
  3. To ja, Anita: Hehe, niezły koleś, no, ale niektóre z dzieci jednak Twoje, więc miło. Słoniki bosikie mój typ to ten z ptaszkiem siedzącym na pupie.

    OdpowiedzUsuń