piątek, 24 października 2014

Piątek

Znowu długa przerwa w pisaniu, to chyba powoli staje się nową tradycją :)
Doba nadal się nie wydłużyła (a szkoda), więc blog kuleje. Dni zamieniają się w tygodnie, a robota do przodu posuwa się w ślimaczym tempie. Miałam sobie w tym roku rozłożyć pracę, zacząć z alladynami już w zimę, ale czarno to widzę.
Za to codziennie staram się ćwiczyć jogę! Mój kręgosłup stanowczo się domaga pomocy, a joga zdecydowanie bardziej skuteczna niż siedzenie przy maszynie lub kompie. Co nie znaczy, że odpuściłam szycie :) łatwiej by mi było z kompa zrezygnować.

Przeglądałam ostatnio swojego bloga pod kątem muzyki, i zauważyłam, że jeszcze nie wrzucałam hitu, który bardzo często gości w naszym domu, bo daje power!
No to jedziemy 


Fotograf nadal w grodzie Kraka, więc znowu sama stanęłam za obiektywem. Myślałam, że jak postawię zabawki w pięknym słońcu zza szyby to będę miała piękne zdjęcia. No jakby to powiedzieć, nie do końca się udało, zamiast szybkiego zgrania, zmniejszenia i wrzucenia na bloga musiałam cokolwiek z nimi zrobić.
szczerze powiedziawszy zdjęcia to największy problem dla którego nie chce mi się blogować, nie czuję się w tym temacie dobrze, Z zazdrością oglądam inne blogi na których nawet tildowe szkaradzieństwa wyglądają jak cudeńka (przepraszam, jeżeli kogoś uraziłam, ale nie podobają mi się te wzory, a zwłaszcza ich mnogość w necie i na jarmarkach).

A to moja kolorowa recyklingowa odpowiedź





Lale mają wyczesane włosy, co nie?
Winter is comming i w tanich ciuszkach rzucili już ciepły stuff, szaliczki odpowiednie, obkupiłam się, poprułam i jestem ustawiona.
Koty też się ładnie upozowały, nawet ich nie dotykałam.

Lalki to jeszcze nawet, ale sowy to ledwo co widać.







Część z nich pojedzie za granicę na jarmark. Globtroterzy normalnie :)

Jutro warsztaty, sram w gacie ze strachu, szkoda, że autem jadę, bo bym chyba coś mocniejszego dla kurażu golnęła ;)
Ptakony zaciskają skrzydła i dzioby (zamiast kciuków)


Mam nadzieję, że czytelnicy też wspomną mnie jutro ciepło (no chyba że jakaś klątwa tildy mnie dopadnie)

Niby wolny dzień, tyle rzeczy zaplanowałam, te sześć godzin samemu w domu! Luksus, ile czasu, ileż można zrobić, a ledwo do połowy dobrnęłam.
Idę palić w kominie, bo chłód po plecach mnie zaczyna lizać.
Pa

4 komentarze:

  1. trzymam kciuki, wszystko się uda, będzie gites-malines! :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Fantastyczne smoki!!! Zupełnie jak ze "Scen z życia smoków" ;-). Kot też piękny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dzięki :)
      piękny kot, to znaczy się Balonik??????? to Fra ulubieniec i zawsze mu miło, że ktos oprócz niego widzi to piękno, bo niestety rodzina zupełnie nie podziela jego zachwytu ;)

      Usuń