Zdjęcia robiliśmy w tamtym tygodniu jeszcze przed Grójcowym kiermaszem, widać że aura elegancka, a nie to co w dniu dzisiejszym za oknem widać. brrr, u nas zimno i leje.
Ponieważ jedyną osobą chętną do pomocy przy fotkach był jak zwykle Ziemciuszek to postanowiłam go wykorzystać i zobaczyć co z tego wyjdzie :) Wyszło tak dobrze, że ciężko było mi wybrać zdjęcia, bo wszystkie robione jego ręką były super. Pomimo, że ja na głowie miałam fryzurę coś jak Princess Leia (tylko ze bardziej rozlaną :) ) i bezkształtną podkoszulkę. Na szczęście dziecko skupiło się głównie na spodniach.
Najpierw zrobiliśmy mały sklepik ze spodniami na naszym orzechu, wzięłam aparat i pstryknęłam kilka ujęć tugeda.
A potem aparat do rączek wziął Ziemcio (fot. powyżej)
Żuczek
Błysk Granatu
Karmazynowy Przypływ
Paski W Monochromie
Maczek
Tricolor 1
I na tym się skończyło. Dziecku aparat zaczął ciążyć, nie miało już siły pstrykać, nikt nie kwapił się do pomocy, postanowiłam wziąć sprawy w swoje ręce. No bo co innego mogłam zrobić?
Tricolor 2
Szary Fiolet
Sunflower 1
Sunflower 2
Prawie Zen
Przebłysk Zieleni
Robiąc zdjęcia jednocześnie wołałam rozpaczliwie błagając Fra o pomoc, przez dłuższy czas pozostawał głuchy na moje wrzaski, ale nie wytrzymał. Problem ze zdjęciami robionymi przez Fra był odwrotnej natury niże ten z Ziemciowymi, teraz zupełnie nie wiedziałam co wybrać, żeby wglądać przynajmniej znośnie. Na szczęście było z czego wybierać :)
Sunfolwer
(nie wiem który)
Prawie Zen
Szary Fiolet
Przebłysk Zieleni
Po niezbyt długim czasie Fra też zmęczyły się ręce i plecy i mózg i odmówił dalszej współpracy. Ja tez już byłam zmęczona tym wszystkim, ale pozostały jeszcze dwie pary spodni, nawet nie miałam siły ich jakoś atrakcyjnie zaaranżować (tak, jakby moje aranżacje były atrakcyjne).
Szaro Czarny 1
Szaro Czarny 2
Trochę to trwało.
Następnie zgrałam zdjęcia do nowego laptoka. Pisząc nowego nie mam na myśli super maszyny która z prędkością światła wykonuje moje polecenia, tylko nowego dla mnie, a używanego już wcześniej przez mnóstwo osób. Szymek go wyczyścił, postawił linux, ale do nawet minimalnej obróbki zdjęć ten komputer i jego prędkość światła się nie za bardzo nadają. Zajęło mi to prawie tydzień i w końcu przesiadłam się na nasz stary laptok, bo stwierdziłam, że nigdy tego posta nie skończę, prędzej komp wyląduje za oknem. A szkoda by było, przecież jest zupełnie nowy.
Majówkujemy dalej :)
Roska, Ty jesteś tytan pracy - nie wiem ile to godzin spędzonych przed maszyną. Czuję wielką pokusę szycia, ale materiałów po second handach jak na złość ni ma, za to całe tłumy polujących na jakieś fajne skrawki dziewczyn. Chyba szycie robi się modne...
OdpowiedzUsuńPodobają mi się maczki i żuczki. ;)
OdpowiedzUsuńJednak rozmiary nie wydają się moje, bo chyba są to jakieś eski :P