wtorek, 6 grudnia 2011

pokiermaszowo

Na kiermaszu było super. Bałam się przed przeogromnie, ale jak się okazało nie było czego. Poznałam masę fantastycznych osób, nagadałam się, odpoczęłam od dzieci. No cóż, podoba mi się to :) Sprzedałam kilka zabawek, ale żadnej lali. Jak to pocieszająco ujął Si: to wcale nie znaczy że lale są beznadziejne, po prostu na tym kiermaszu nie było odbiorców na tego rodzaju sztukę. Miłe :)
Nawet jak jakiemuś dziecku się spodobała, to rodzicom niestety nie. Zupełnie ich nie rozumiem, one są takie śmieszne, bardzo podobne do mnie :) Kocie matki i kilka potworów znalazły nowe domy. Powymieniałam się na fajne rzeczy, co dla mnie jest równie ważne. W sumie kupujących nie było dużo, W. to specyficzne miasteczko, więc na takie przedsięwzięcie mój zarobek wydaje się ok. A całą zarobioną kasę i tak już wydałam.

Na prawdę mogłabym tak sobie pohandlować częściej, ale wyszukanie miejscówek, wbicie się na nie i tym podobne jakoś mnie przerastają. Pewnie tak do końca nie wierzę, że to co robię jest coś warte.
Bardzo sympatyczna Pani ze stoiska naprzeciwko (prawdziwa artystka, malująca obrazy olejem na szkle) zamówiła dla wnuczki konika. No to uszyłam.A następnego dnia Pani poprosiła o dziecko do konika. Tez uszyłam. I mam zamówienie na jeszcze jednego. Hurra!

Pierwsze koty za płoty. Cieszę się, że odważyłam się stanąć ze stoiskiem i mam nadzieję, że na tym jedynym razie nie poprzestanę.

A tak ogólnie to nie mam dzisiaj humoru. W sumie żadna nowość przeca :)

4 komentarze:

  1. Te lale są cudne, jak się komuś nie podobają to niech spada do tesko :P

    :**

    OdpowiedzUsuń
  2. konik ze źrebięciem cudny!!
    chcialabym zapytac, ile takie cudo by kosztowalo i po ile sa lale...

    OdpowiedzUsuń
  3. może być na maila: cichon.monika@gmail.com
    pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  4. brikola dzięki :*
    monika napisałam mejla :)

    OdpowiedzUsuń