wtorek, 3 kwietnia 2012

wtorek

Walnęłam dzisiaj nogą w krzesło, z rozmachu, idąc, stopą właściwie, a dokładnie dwa palce mam tak mocno obolałe, że rzutuje to na moje ogólne samopoczucie. Więc i weny brak, bo zamiast zabawnie pewnie by wyszło ponuro i jęcząco, ale zdjęcia są, chleb też.
Mamo skoro nie chcesz mi upiec pizzy to sobie wytnę, ciebie też poczęstuję, moja mama, moja izia, mama izia, moja
Na kiermaszu było miło, fajni ludzie, fajne miejsce, pogoda paskudna, ale staliśmy w budynku to nas grad nie dopadł, no ale kupujących chyba odstraszył, bo nie było tłumów. Aczkolwiek ja nie narzekam, sprzedałam sporo rzeczy, zawarłam nowe znajomości, odświeżyłam stare, odpoczęłam od dzieci, czyli weekend można zaliczyć do udanych :)
Nie za bardzo umiem robić zdjęcia na tle okna, a miałam stoisko pod oknem właśnie, pstrykałam, ale większość nadaje się raczej do trwałego usunięcia z dysku, a nie przedstawiania szerszej publiczności, wycisnęłam dwa powiedzmy że znośne.


Kilka piterków uszyłam na kiermasz, lniane, welurowe, w kwiatki :)

A to piterki dla mniej grzecznych ;) miały wzięcie. Portfeliki wg projektu Fra, nieco większe niż ten jego, bo nie udało mi się kupić takich małych suwaków w rozsądnej cenie, za to wygrzebałam w czeluściach kartonowych kilka ciut dłuższych, to i trupki musiałam powiększyć. Uszyte z kawałków białego płótna, oczy filcówka ze swetra, uśmiech i nos haft ręczny mój.

Kicia dzisiaj pojechała do nowego domu. Nawet nie zdążyłam jej nazwać, nic to, może nowa właścicielka wybierze dla niej coś odpowiedniego.


I na sam koniec kolczyki. Robiłam je w ramach odpoczynku od szycia, bo co za dużo to nie zdrowo przeca. Szydełkowo-koralikowe, kolorowe, gypsy, rasta, boho, różnorakie, świecące i mniej świecące. Na pewno zwracają uwagę :) Nie umiem fotografować biżu :/ może w wolnej chwili jakieś lepsze, bardziej zachęcajace fotosy spróbuję zrobić.

Noga nadal boli, stukanie w klawiaturę jakoś mało pomaga, może okład z kota?

2 komentarze:

  1. Ziemniaczek przecudny, pitry też i kolce i kot. Okład z kota to dobry pomysł, u nas bardziej popularne są okłady z psa - wiecznie leży na nogach moja młoda kobyłka. Kocica zaszczyca okładaniem tylko Daniela.

    OdpowiedzUsuń