Cały dzień piszę tego posta, problemy z dodaniem zdjęć oraz niewspółpracujące dziecko. wrrrr
Worek lniany.
Czarna spódnica.
Brązowa spódnica welurowa.
Kupujemy maszynę dla opornych
Mój stary Łucznik doprowadził mnie do granic szału, więc pożyczyłam od mamy jeszcze starszego Singera. Z początku wydawało mi się, że normalnie cud, dlaczego ja nie lubiłam tej maszyny? 25 igieł później oraz kilka podejść w stylutakiego materiału porządne maszyny nie szyją już sobie przypomniałam o co mi chodziło. Podjęłam decyzję, wyciągam zaskórniaki ze skarpety i inwestuję w nowy sprzęt.
Najpierw pojechaliśmy z Ziemciuchem do hurtowni z maszynami w W., pan sprzedawca, przystojny, miły, ale jego wiedza na temat maszyn do szycia oierała się na wyrecytowaniu/przeczytaniu tekstu z instrukcji. Może nie wygladam na zbyt lotną, ale czytać potrafię, chodziło mi zupełnie o innego rodzaju pomoc. Obejrzałam kilka modeli, które zupełnie nie były tym czego szukam. Ale tak sobie myslę, że przynajmniej pan miał trochę rozrywki z dzieckiem o stu dwumetrowych rękach, jego matką i babką (jak już jedziesz do W. to zabiorę się z tobą, musze zalatwić pare rzeczy).
Napisałam po poradę do koleżanki, która szyje cudne nosidła www.pathi.pl i ona mi rozjaśniła w głowie, dzięki jej poradom zdecydowałam się na Janome 525S
Moja nowa jednooka dziewczynka.
Szyje sie na niej rewelacyjnie, zupełnie inaczej niż na prehistorysznych złomach, no i milion razy ciszej. Jak na razie tylko podstawy zgłębiłam, ale mam nadzieje niedługo wgryźć się w bardziej zaawansowane możliwości.
Z cyklu o chlebie (no prawie). Wczoraj P z Ziemniaczkiem w spożywczaku, dziecko od razu pędzi do pojemnika z bułami (żadna nowośc, wiem), chwyta nie patrząc pierwszą rzecz z brzegu (jakiś tragiczny rogal) nadgryza, a następnie odkłada do pojemnika ze stwierdzeniem ten nie. Bierze nastepną bułke, przeciez nie będzie kupował kota w worku, ale na nieszczęście u jego boku zjawia się ojciec i nie pozwala na kolejne degustacje. W drodze powrotnej do domu ojciec rozkoszuje się smakiem rogala.