Prawie cały dzień spędziłam przy maszynie, niestety nie mogę pokazać co szyłam, bo mi kiciuś zwymiotował (!!!!!!) na fotoaparat i zablokowała się lampa (fuck, fuck, fuck). A u mnie teraz już wieczór i bez lampy nie dam rady, więc jutro cyknę bo to pilna robota i w poniedziałek wysyłam.
Ale tak na prawdę chciałam opowiedzieć historię o Panu Który Zamówił Torebkę Dla Żony. W określonym fasonie, jak oczy me ujrzały ówże model to chciałam się wycofać, przecież nie dam rady, nie umiem, na 100% mi nie wyjdzie nawet podobne do tego:
No i w sumie na 100% podobne nie jest, ale mimo wszystko wyszło i to całkiem nieźle. Uszyłam dwie wersje - z rodzajów worków jutowych. Ta torba z zielonymi mazajami jest większa i sztywniejsza, obie mają suwak (nawet nie szczerzyły się za bardzo, a nie przekupiłam ich niczym). Nie powiem kto prezentuje torby (tu już prawie się uciekłam do przekupstwa), bo już nigdy nie zechce się dać obfocić :)
Zachęcam do przeglądania :)
Nawet w miarę kolejność zdjęć udało mi się zamierzoną uzyskać - zaczynam kumać o co chodzi, lepiej późno niż wcale :D
Najważniejsze, że Pan wziął obie torby i Żonie się podobają - juhu! jakby to powiedział Gadający Ziemniaczek.
Gadający Ziemniaczek wzorem jednego ze swoich braci gada na okrągło, moje ulubione stwierdzenie stosowane przez niego bardzo często to "chleb jest". Kiedy idziemy do sklepu dla rozrywki/na szybko/w nagłej potrzebie, a nie chcę kupować dziecku buły, na każde jego przymilne zapytanie buła? odpowiadam, że nie, bo w domu mamy chleb, przecież upiekliśmy itd, on przytakuje, za 10 sekund znowu buła? ja powtarzam jak wyżej, dodając np. że kupimy soczek, albo banany, albo cokolwiek przydatnego niebędącego bułą. W sklepie od progu Ziemczyk woła chleb jest na cały sklep, powtarza każdej napotkanej osobie, nie zapominając o pani kasjerce, tej to nawet kilka razy. Po południu codzienną rozrywką jest wypatrywanie braci przez okno, gdy zobaczy któregoś na horyzoncie zaczyna stukać w szybę wrzeszcząc chleb jest. Polewka do kwadratu z tego chłopaka :)
Dzisiaj zaszalałam w tanim ciuszku, za 18zł kupiłam sobie dżiny (fantastyczny fason), dziecięcą bluzeczkę w lwy (organiczna bawełna), spodnie cheap monday dla F (ile razy ci mówiłem, żebyś sama mi ubrań nie kupowała, chyba będę musiała opchnąć na alegrze) i dwie ściereczki kuchenne w fajną kratkę (ściereczek nigdy za wiele). W czwartek też zaszalałam, w innym ciuszku, było wszystko po 2 zł - kupiłam 10 sztuk odzieży różnej, do szycia, i kilka bluzek dla siebie - wiosna idzie podobno, czas odświeżyć garderobę drodzy Państwo.
Wracam do pracy, mam nadzieję że nie zapomnę jutro o fotkach (dzięki koteczku wrrrr).
Jaki zgrabny model, a jakie piękne torby! Roska, jesteś genialna. Ahh..
OdpowiedzUsuńCzy ten Model to SZ. we własnym pokoju? ;-)
OdpowiedzUsuńChleb jest?
dzieki bla i anonimie galu :D
OdpowiedzUsuńchleb jest, chleb ma, chleb dom, a model to rzeczywiście Sz, nie oszukujmy sie, nie było to bardzo trudne :D
Chleb to podstawa :)
OdpowiedzUsuńKochana, już chciałam pisać, że ja jeszcze taką torbę bym chciała oprócz tego co pisałam na pw/wd(mam nadzieję, że dostałaś?)...a widzę, że Pan Mąż wziął obie, bu...jakbyś uszyła jeszcze jedną to ja będę prze-szczęśliwa :)
Torby przepiękne:)i wspaniale się noszą..
OdpowiedzUsuńWielkie dzięki (i dla Męża;))
Pozdrawiam