sobota, 27 października 2012

gra w zielone

Mam internet, hurra, nie wiem ile czasu będzie, więc szybko nadrabiam pisanie. Bo mój internet jest od 2 tygodni nie do zniesienia, zrywa co chwila, albo co dłuższa chwila, czasami uda się coś przeczytać, ale pisanie zupełnie odpada. No ale dzisiaj przy sobocie jest jak na razie git. Co prawda wena mi się rozwiała w międzyczasie :/

Zrobiliśmy z Ziemciuchem zdjęcia torebek, głównie zielonych, nie ma to nic wspólnego z nazwą miasta w którym mieszkamy, po prostu nagromadziło się różnych ciuchów w tym kolorze.
Ale ładna pogoda u nas, co nie? Podobno są regiony w których śnieży


Nabrałam Was? ;) Te zaśnieżone regiony to u nas, a fotkę robiliśmy pewnie w zeszłym tygodniu :D

Wstęp gotowy, teraz rozwinięcie 

Zielona - moja ulubiona, nowy fason, uszyta ze spodni Madam, w środku róż. Niby mała a jednak pojemna, jak można zobaczyć poniżej może być używana jako dziecięca :)






Różowa - z tego mięsistego chałatu co dziecięce akcesoria z poprzedniego postu. Jestem zdziwiona, że Ziemek nie pozował z tą, bo przecież róż to jego ulubiony kolor :)  
Słowo mięsisty w zestawieniu z różem jakoś mi się źle kojarzy, ale zrucam to na moje dzisiaj nie najlepsze samopoczucie.





Dragonfly - stary, sprawdzony, tradycyjny fason, lniane spodnie Madam (aha, to przez nią ta zielona seria!), ale coś mi te spodnie wyglądały nudno, więc zaaplikowałam ważkę. Posiłkując się książkowym atlasem owadów i bardzo pomocnymi radami Fra (np.: to ma być ważka????, zrób torebkę z kleszczem) udało mi się osiągnąć w miarę przybliżone podobieństwo.







Łączka - ten sam fason co zwykle, spódnica lniana (ale nie od Madam, tylko z ciuszka), ciut była za wąska (spódnica) więc wstawiłam kwieciste kliny, wyszło całkiem gustownie






Military -  jeszcze raz ten stały fason, spodnie są do niego idealne, a tu wykorzystałam fajne bojówki po Sz. przetarły się na kolanach i to sporo, a nie chciał żeby na krótkie przerabiać, to zgarnęłam i raz dwa uszyłam torebkę, zanim by się rozmyślił








 Worek - z zielonych resztek po powyższych torebkach, patchworkowy, nie taki ogromny jak te jutowe, ale   nie mały, pakowny i szykowny (hehe).






Zauważyłam, że nawet zwierzyna się załapała na fotki jako drugi plan. Oni się wszędzie wcisną :)

No dobrnęłam do zakończenia, nie było łatwo, ale jakaż satysfakcja :)

4 komentarze:

  1. Worek szaro-zielony pięęęęękny!
    cyt."Słowo mięsisty w zestawieniu z różem jakoś mi się źle kojarzy, ale zrucam to na moje dzisiaj nie najlepsze samopoczucie."
    Padłam :D:D:D:D:D A torba sama w sobie ładna, trochę pańciowata (to komplement)i modna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. pańciowata??? mi bardziej wyglada na neohipisowską :) dzięki panienko :)

      Usuń
  2. wszystkie torby są bardzo ciekawe , fajne i pewnie praktyczne . Uwielbiam takie...i to z niepotrzebnych materiałów :) ważka - super , tylko jak ją zrobiłaś - tak równo naszyłaś.. ? a to z kleszczem niezłe :) heh
    Pozdrawiam !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hej, dzięki za uznanie :)
      ważkę wycięłam ze sfilcowanego swetra, przypięłam i przyszyłam, stopkę ustawiłam na mały nacisk, wtedy się materiał nie roluje i wychodzi w miare równo :)
      a torba z kleszczem??? Fu :) wspomniany przez Franka kleszcz dostał nawet imię - Kubuś. Kubuś Kleszcz :)

      Usuń