Dzisiaj szybko, nie mam czasu, wykorzystuję chwilę, że dziecko ogląda Boba B. i wrzucam com ostatnimi dniami stworzyła.
Torby wg standardowego mojego wykroju, mam w głowie, a nawet już na warsztacie coś innego, ale nie skończyłam jeszcze, bo prototypy zawsze mi zajmują więcej czasu (chyba to w sumie normalne). Tak więc dwie w kolorach jesieni :)
Pierwsza z batikowymi aplikacjami, uszyta ze spodni w jodełkę. Wycięłam ją już dawno temu, materiał mi się podobał, ale jakiś taki nudny był, czekał i czekał, aż się doczekał na ożywienie. Moim zdaniem wygląda super, tylko na zdjęciu kolor nieco inny mi wyszedł :( bo w naturze to jest brąz (ta jodełka aj min). W środku róż z czarnymi wzorkami.
Druga uszyta ze spódnicy z cienkiego lnu, aplikacje już były (dla nich tą spódniczkę nabyłam, z myślą o torbie, nie o ubieraniu siebie). W środku niebieski obrus.
Sowy, nie umiem już bez nich żyć, one są takie rozbrajające i świetnie się je szyje :)
Beżowa z mojego sweterka (bardzo go lubiłam), czerwona z bluzy Fra, która miała rękawy przykrótkie, a te w sowy z bluzy dziewczęcej w sowy (!)
Wymarły? Wcale nie, po prostu się zmutowały i są teraz o wiele mniejsze (bardziej ekonomiczne - mniej jedzą i mniej miejsca zajmują). Po prostu stegozaury - miękkie, podręczne, a nawet podpaszkowe (Ziemciuch nosi swoje zabawki pod pachą i kiedy mi wręcza to też stosuję tą samą metodę)
Żyrafa? Dziwny koń? Okapi? A może brakujące ogniwo??? Nieważne, ważne, że jest śliczna :)
Miało być krótko, to jest, Bob powoli dobiega końca, a chłopak o stu rękach plus blogowanie zupełnie ze sobą nie współgrają :) pa
to fioletowe to alpaka, widać od razu! Cudna jest!
OdpowiedzUsuńwyguglałam alpakę - tak to jest to!!!!! dzięki za rozjaśnienie :)
OdpowiedzUsuń