a głupiemu radość
ale nie teraz, bo obiecała, że dam zdjęcia torebek i daję :)
ale najpierw włączamy sobie podkład muzyczny
pierwsza uszyta z lnianej marynarki w kolorze ekri, nie wiem czyja to marynarka, ale materiał porządny, przyozdobiłam bawełnianą koronką wygrzebana kiedyś w lumpie
nie miałam modelki pod ręką, a Z ciut przy mały, więc jeżeli gdzieś na zdjęciach widać jakieś członki to ja we własnej osobistej osobie
a jeżeli widać kolorowe członki w kratkę to już nie ja tylko poduszkowy kocur jako wypychacz
jako podszewka występuje materiał w paski który kiedyś był poszewką wygrzebaną w ciuchu w Wejherowie, w dniu wszystko po 1 zł, wart swojej ceny jest ;)
a druga torba powstała z lnianego zielonkawego chałata, który to już zupełnie nie wiem czyj mógł być, rozmiar słuszny, fason tragiczny, trafiłam na te lniane ciuszki przy okzaji porządków lekkich w moim szyciowym pieprzniku
ozdobiona tasiemką z lumpa w kwiatuszki
podszewka i kot tak samo jak w pierwszej torbie :)
Jestem z nich zadowolona, wyglądają na prawdę fajnie, a len jest sztywny, więc się dobrze układają. Jakby ktoś zapragnął taką właśnie torebkę na jesień sobie sprawić to zapraszam :)
nie miałam modelki pod ręką, a Z ciut przy mały, więc jeżeli gdzieś na zdjęciach widać jakieś członki to ja we własnej osobistej osobie
a jeżeli widać kolorowe członki w kratkę to już nie ja tylko poduszkowy kocur jako wypychacz
jako podszewka występuje materiał w paski który kiedyś był poszewką wygrzebaną w ciuchu w Wejherowie, w dniu wszystko po 1 zł, wart swojej ceny jest ;)
a druga torba powstała z lnianego zielonkawego chałata, który to już zupełnie nie wiem czyj mógł być, rozmiar słuszny, fason tragiczny, trafiłam na te lniane ciuszki przy okzaji porządków lekkich w moim szyciowym pieprzniku
ozdobiona tasiemką z lumpa w kwiatuszki
podszewka i kot tak samo jak w pierwszej torbie :)
Jestem z nich zadowolona, wyglądają na prawdę fajnie, a len jest sztywny, więc się dobrze układają. Jakby ktoś zapragnął taką właśnie torebkę na jesień sobie sprawić to zapraszam :)
Zaczęłam kolejną - z serwetkową aplikacją.
Dzisiaj tak gorąco, normalnie lato, nawet z Z i babcią (o fak! mogła robić za torebkową modelkę) lekki gardening zrobiliśmy, znaczy się rozsadziliśmy truskawki. Z przy okazji wyjadał jakieś owocowe resztki z krzaków: kilka poziomek, borówek, jakąś zapomnianą gruszkę wypatrzył, dwie kiście winogron (to akurat nie resztki :) ).
Jakoś się rozkręciłam, bo dzisiaj znowu nie jest mój dzień, nawet do pracy nie poszłam :/
A wczoraj wieczorem nawet film udało mi się obejrzeć. I nie mówię o Mamucie (http://www.filmweb.pl/film/Mamut-2009-438153) którego już mi niedużo zostało, może za piątym podejściem skończę
tylko o Wyśnione Miłości
wiem, że komentarze mało pochlebne, ale mi się podobał
kurde melodramatu to mój J. nie tknie kijem...
OdpowiedzUsuńMamuta jakoś obejrzał, ale o ile pamiętam to zasnął pod koniec...
te wyśnione to taki inny melodramat :D ale rzeczywiście o miłości
OdpowiedzUsuńmoja ci torba z tasiemką, ach moja :-*
OdpowiedzUsuń