Coś jakby grzmi za oknem, fajnie, tylko musze pamiętać żeby schwać pranie do domu, bo zachęcona słońcem wywiesiłam na dworze. Otworzyłam sobie czekoladę, ale gorzką, to można bo nie tuczy i puściłam Red Hot na youtube i mogę się chwilkę porelaksować. Na przykład pisząc co tam słychać.
Lunęło, jak znam zycie to żaden z moich synów nie wziął kurtki do szkoły. Bo i po co, przecież jest upał a matka przynudza.
Weeken udany, byliśmy u Płocku z zamiarem pójścia na koncert. Taaa. Poszliśmy popołudniem z dzieckiem najmłodszym, było nieźle, Pio, który dla swoich niewidzianych od 15 lat kolegów załogantów nadal jest Blekotem lub Blejkiem pogadał sobie, a my z dzieckiem słuchaliśmy muzy lekko podrygujac. No nie pod sceną oczywiście, gdzie tam, raczej z boku wśród nawalonych emerytowanych punkowców. Muszę przyznać, że średnio mnie bawił widok skutych dziadów z irokami i ich wychudzonych od dragów lasek. No może gdybym coś łyknęła, ale Blejk najpierw zarządził że jedziemy autem, a potem sam łyknął, no i po ptakach.
Dziecko się koncertem znudziło, no ale mieliśmy plan wykończoną młodzież do wyra walnąć, zostawić z dziadkiem, bratem i kuzynką, a sami w tango. Prawie się udało, ale po pierwsze młodzież w domu jakby mniej senna się zrobiła i matka padła pierwsza, jako i odpadł oglądający z dziećmi telewizję ojciec. Jak się przebudziłam i chciałam jeszcze pojechać to Blejk stwierdził że jest zmęczony, a poza tym nigdy nie lubiłam KSU (prawda), Ustrzyki to on mi może sam zaśpiewać (prawie jak Siczka), a na Farbenach byliśmy 2 tyg temu. No niby racja, ale nie oszukujmy się, to już starość, na szczęście jeszcze przez małe „s”. A po drugie i tak było słychać prawie cały koncert w mieszkaniu.
A w niedzielę byliśmy we Włocławku na targu. Uwielbiam, przeszukiwanie śmieci z wystawek to dla mnie mega świetna rozrywka. W sumie chciałam znaleźć rowerek biegowy dla Z, wyhaczyłam jeden za 15 zł, ale był w kiepskim stanie, trzeba by przeszlifować i pociągnać lakierem, a mi się nie chce, no i może do wiosny jeszcze znajdę lepszy. Ale za to kupiłam:
monocykl za 30 zł :D (chłopaki oszaleli ze szczęśćia)
10 kg pomidorków malinowych wyglądających jakby były z mojego ogrodu, od panów którzy wyglądali jakby dopiero co z tego KSU wrócili ;) (0,70 zł/kg)
2 kg orzechów włoskich (10zł/kg) prosto z drzewa od dziadka ze staroświecką wagą
brokuł za 1 zł
drewnianego konika (?) zabawkę z metką 8,50 EUR za 5 zł
a dzisiaj od rana przerabiamy pomidorki (kierowniczko, wcale nie wodniste) na przecier, dobrze że mam pomocnika, bo sama bym w życiu nie ogarnęła
zwłaszcza, że w sobotę kupiłam u nas na targu tak ze 6 kg, więc w sumie mam z 15 kg, bo część pożarliśmya jak zdejmuje skórki i odkłada na bok, to chyba motesorri, co nie? muszę się podpytać wyedukowanych w tej materii koleżanek :D
A jak miałam ręce w pomidorrach to co chwila dzwonił telefon, normalnie jakby się zmówili, żeby mnie stresować.
A jak miałam ręce w pomidorrach to co chwila dzwonił telefon, normalnie jakby się zmówili, żeby mnie stresować.
Przestało padać, mieli rację że kurtek nie wzięli, jak zwykle :D rację jak zwykle, nie kurtki
Prawie znalazłam nauczycielkę do hiszp, jeszcze tylko musimy się dogadać co do godzin i będzie git.
To tyle słychać teraz, wracam do pomi, adios
montessori pomiddori jak nic :-)
OdpowiedzUsuńtak coś podejrzewałam :)
OdpowiedzUsuń