Dzisiaj skąpo pod względem ilości - tylko jedna torba, ale za to jaka udana :D
Uszyta na życzenie, taka sama jak moja podróżna. No prawie taka sama, bo fajniejsza juta mi się ostatnio trafiła a i wnętrze jest z pomarańczowego obrusa, a w mojej z granatowego. Nawet z resztek worka kilka kieszonek w środku machnęłam, na torbę poszedł cały worek - to lubię! Chyba inżynierska dusza się we mnie odzywa, tak rozplanować wykrój aby maksymalnie wykorzystać materiał przy jak najmniejszym odpadzie. No i przy tym modelu się udało rewelacyjnie.
Mam nadzieję, że N będzie się dobrze podróżowało z biggbaggiem :)
Zdjęć kilka, ale niespecjalnie mi się udały, bo jakoś ciemno w domu, a nie będę przypominać o lampie błyskowej po raz setny, bo to staje się nudne. Ten nudny jakby to ujął Elokwentny Ziemniaczek, jest to jego ulubione zdanie używane przy okazjach kiedy coś mu się nie podoba (nie takie majtki - ten nudny, nie takie kanapki - ten nudny, kalosze - nudny, książka wybrana przez rodzicielkę - ten nudny do kwadratu).
I co?
Chyba fajna wyszła, wsiadać do środka transportu z taką walizką będzie moim zdaniem très chic.
od dziś mi się taka marzy
OdpowiedzUsuńjeszcze trochę marzeń i sobie uszyjesz brico :), ona nie jest skomplikowana tylko juta nieco upierdliwa bywa
OdpowiedzUsuńCoś dłuuuga cisza, Rosa...
OdpowiedzUsuń