ależ mnie długo nie było, chyba najdłuższa przerwa jaką miałam od początku prowadzenia bloga
ale za to produktywna :)
stworzyliśmy rosowy sklep, zapraszam :)
https://rosa.robi.to/
wszelkie uwagi miło widziane :)
piątek, 17 marca 2017
czwartek, 3 listopada 2016
burasy
szaroburo z odrobiną słońca, listopad, za oknem i w sercu
nie jest to mój ulubiony miesiąc muszę przyznać
uszyłam szarobure torebki, takie bardziej jesienno-zimowe, z zalegających po domu kurtek (i jeszcze nie wykorzystałam wszystkich, nazbierało się zapasów)
mjuzik na dzisiaj to mantra
słuchamy, oglądamy torebki (zdjęcia fatalne, raczej poglądowe, musicie mi uwierzyć na słowo że na żywo są bardzo udane) i wybieramy którąś dla siebie :)
Zapraszam :)
buras 1
torebka z kurtki od Emilki, tkanina misiowata, kurtka była super, ale dla mnie przymała, więc przeszła metamorfozę :)
buras 2
kurtkę kupiłam dla Fra w wyprzedażowym ciuszku wszystko po 3zł, z nadzieją, że może mu sie spodoba, bo fason całkiem, całkiem, czarna i wydawałoby się rozmiarowo również nienajgorzej. nie spodobała się i została torebką
buras 3
pozostałości powyższej kurtko-torebki z dodatkiem sukienki od Amanitki
buras 4
kurka kupiona w ciuszku wszystko po 2 zł już jakieś dwa lata temu, w sumie nie wiem dla kogo miałaby być, poleżakowała i przeistoczyła się w torebkę. na żywo kolor ma ciemniejszy
buras 5
kurtka szara, również z wyprzedażowego ciuszka, ale w tej chodziłam i bardzo ja lubiłam ale teraz dla mnie już była zbyt obszerna, więc poszła do przeróbki. musiałam połączyć z dżinsem, bo jak przyszło do szycia to okazało się że połowa kurtki ma tak wyświechtany materiał że aż dziwne że jak w tym chodziłam to mi wcale nie przeszkadzało (nawet nie widziałam że taki szit)
buras 6
flauszowy płaszczy od Liwii, kilka razy robiłam podchody, żeby jednak w nim chodzić, ale jakoś nie czułam się dobrze, w sumie mógłby poleżakować, jednak zdecydowałam się ciąć
buras 7
kurtkę kupiłam dla Fra jak kończył podstawówkę (normalnie w sklepie na wyprzedaży), ale za chwilę zaczął rosnąć i kurtka okazała się za mała, przejęłam ją ja i używałam do tej pory, bo czarna pianka przeciwdeszczowa nie jest zła ale ileż można
buras 8
kurtka przeciwdeszczowa po studencie, potem była Frankowa, a potem wisiała na wieszaku jako rezerwa, na wszystkich oprócz mnie i dziecka za mała, a my ani razu z niej nie skorzystaliśmy więc pod nóż
buras 9
nie kurtka a spodnie z grubej tkaniny (wełenka może) z darów, nie pamiętam od kogo, w sam raz wpasowały się w poczet szaroburych, torba w tym rzucie jedyna na suwak. żółty dla przełamania listopada
buras 10
różne pozostałości z powyższych z dodatkiem tkaniny w kratkę po spodniach letnichpiątek, 28 października 2016
inni
szaro jakoś i ponuro za oknem, ale przynajmniej nie pada, zawsze to jakiś plus, zwłaszcza jak się ma wyjść z pasem który w deszczu wychodzić cholernie nie lubi, przecież łapy i brzuch się zamoczą, chyba oczekuje że będę go nosić na rękach i stawiać na chwilkę żeby załatwił swoje potrzeby fizjologiczne, no niedoczekanie jego!
kota bym nosiła oczywiście)
mjuzik na dzisiaj wyjątkowo nie od krakowskiego studenta a zgarnięty od koleżanki z fb, bardzo mi przypadł do gustu (dzięki K.) jakoś tak pasuje klimatycznie do dzisiejszego dnia
no a skoro nie pada, to postanowiłam szybko wyskoczyć z potworami do sfotografowania, znaczy nie żeby zażyli łyk świeżego powietrza, ale żeby ich sfotografować :)
poprzedni anturaż (krzesełko w pełnym słońcu) okazał się niekoniecznie więc wybrałam coś innego, bliżaj natury na moim opałowym drewienku bez słońca (nie włączyli dzisiaj)
efekt bez różnicy specjalnej, anturaż jak widać ma znaczenie podrzędne przy moim braku umiejętności
w sumie mogłam poczekać na Ziemka,bo on ma najlepsze oko, następnym razem na pewno
no a teraz zapraszam, tacy jacyś Inni mi wyszli z resztek trzymanych niewiadomopoco, no to już wiadomo :)
całkiem sympatyczni, co nie? oczywiście na żywca o wiele bardziej :)
miłego dnia :)
poniedziałek, 24 października 2016
oferta stała
myśleliście pewnie, że uszyłam te kilka kotków i pozamiatane?
otóż przyznam się wam, że jak mam zryw, to mam zryw i już, czyli cisnę pełną parą
a zabawki lubię szyć najbardziej
oczywiście szycie samemu nie wchodzi w grę, Łajtek zawsze na posterunku, gotowy do pomocy
a jak kot sam pomoc oferuje to nie wypada odmówić, co nie?
Zdjęcia poniższych robiłam razem z kotami z poprzedniego posta, czyli jakość porównywalna
pomyślałąm sobie wtedy (strzelając fotki) że w słoneczku na tle krzeseł będą prezentować się nadzwyczaj atrakcyjnie. Po zgraniu pikczerów na komp rzeczywistość nie okazała się być tak łaskawa jak to sobie wyobrażałam, ale trudno, nie będę po raz kolejny z worami zabawek, aparatem na szyi i przeszkadzającymi zwierzętami kicać w poszukiwaniu optymalnych warunków. Jest jak jest i lepiej nie będzie :)
także zapraszam
a nie, najpierw mjuzik, zapomniałąm
co prawda wrzucałam już ten utwór na fb, ale ponieważ mało kto polubił to kolejne podejście do ukulturalnienia społeczeństwa :)
słuchamy i oglądamy
i doceniamy jaka ta Rosa jest jednak pracowita :)
żaden leń, to tytanka pracy przeca
siedzę z kompem przy nowym (w sensie że nowy zakup) drewnianym stole i jestem niezmiernie szczęśliwa, chciałam stół zmienić od kilku lat, podobno już pięć lat temu przebąkiwałam coś na ten temat :) prawdziwa petarda w podejmowaniu decyzji :D
przeglądałam oferty na popularnych internetowych poralach, rzadko trafiało się coś co może by ewentualnie było do rzeczy, ale zawsze coś, a to rachityczne nogi, a to wymiar nie ten, a to lite drewno w wersji paździerz, a to totalnie zniszczone, a to cena nie do przyjęcia
a tu w sobotę trafiła się okazja w pobliskim sklepie antyki, starocie praktycznie ideał
i już jest mój :)
miłego wieczoru :)
Subskrybuj:
Posty (Atom)