W sobotę jestem na jarmarku w centrum miasta!
Już się zaczęłam stresować hajlajfem, gdzie ja z tą swoją przaśnością :/
no nic, czas mantrować: siedzimy czekamy będzie dobrze
Zapraszam serdecznie :)
A teraz to czym byłam zajęta przez ostatnie dni. Mega super kreatywne zajęcie - szycie chustek dla kolonistów :) Najpierw myśleliśmy o overlocku, ale on już ostatnio szwankował, więc w sumie trudno się dziwić, że ta bardzo przyjemna w dotyku poliestrowa tkaninka (chyba na flagi) zupełnie mu nie podeszła. I to zupełnie zupełnie zupełnie nie. A ja walczyłam ostro, nie poddawałam się długo, nawet wezwałam fachową pomoc. I nic, trzeba było stukać na maszynie zwykłej najzwyklejszej. 250 sztuk. Przy dwieście trzydziestej nawet zaczęło mi się podobać ;) pewnie widok ostro stopniałego stosu trójkątów i wizja rychłej zapłaty napawał mnie większym zapałem do pracy .
niedawno skończyłam i się chwalę :D
jednak kariera szwaczki nie dla mnie :)
Szymon przed chwilką robiąc zapiekanki westchnął: już niedługo matura.
aha, rzeczywiście niedługo, czas zacząć się stresować
Moje najmłodsze dziecko dorasta w zaskakującym tempie. Któregoś popołudnia bawi się z ojcem w domu, budują z klocków. Nagle usłyszał z podwórka głosy Franka kolegów. Zerwał się, wybiegając z pokoju rzucił : idę, koledzy do MNIE przyszli (przypominam, różnica wieku 11 lat)
strach się bać :D
Ten tydzień był ogólnie bardzo pracowity, udało nam się złożyć wnioski o nowe prawo jazdy. Po sześciu latach od zmiany adresu, juhu! W sumie nawet kolejka w wydziale komunikacji nie jest najgorsza. Jest coś o wiele bardziej potwornego, a mianowicie, zrobienie zdjęcia. Nie mam problemów z akceptacją swojego wyglądu, wydawało mi się, że zdążyłam się pogodzić nawet z brakiem fotogeniczności. Wydawało mi się, bo od dawna nie robiłam zdjęcia u fotografa. A nawet wzięłam ze sobą szczotkę do włosów, coby kłaki przylizać i pacnęłam coś na twarz, żeby zamaskować niedociągnięcia. Przeglądając się w lustrze u fotografa wyglądałam niby normalnie, jakież było moje zdziwienie gdy po kilku minutach rzuciłam okiem na fotosik, maszkaron jak zwykle, dno. Ale nie dno dna, bo takie mam w paszporcie (przeterminowanym, ale nie wiem kiedy się zdecyduje na kolejną sesję), wyglądam jak kobitka pod siedemdziesiątkę z opuchniętym ryjem od długotrwałego nadużywania alkoholu, lekkim upośledzeniem i rozbieżnym zezem, no miss polonia po prostu.
przez chwilę się zastanawiałam jaką etykietkę dać do tego posta. Kliknęłam ubrania, bo przecież taka chustka to może mieć wiele zastosowań.